Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pixon z miasteczka Łódź Radogoszcz (łódzkie), Polsk. Mam przejechane 104994.73 kilometrów w tym 20590.67 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.11 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Pixon.bikestats.pl
Największe w Polsce forum rowerowe

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści

Archiwum bloga

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści
Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2007

Dystans całkowity:175.34 km (w terenie 140.06 km; 79.88%)
Czas w ruchu:10:19
Średnia prędkość:17.00 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:25.05 km i 1h 28m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
11.36 km 10.70 km teren
00:35 h 19.47 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Podróż do szkoły na fakultety

Środa, 31 stycznia 2007 · dodano: 31.01.2007 | Komentarze 0

Podróż do szkoły na fakultety z matmy. Zmęczony psychicznie, raczej fizycznie nie zdążyłem. Poza tym brudno się robi na ulicach, jak się wszystko osłania z pod topniejącego śniegu, wszędzie pełno wody. Nieciekawe warunki do jazdy na rowerze.
Jedyny plus w tym wszystkich to się lekko jedzie po drogach jak śniegu nie ma, ale czasem trzeba zwolnić żeby w kałuży nie wylądować.

Niech się ta pogoda zdecyduje albo śnieg i temperatura na minusie, albo sucho i temperatura>10 !


Dane wyjazdu:
11.50 km 7.43 km teren
01:00 h 11.50 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Strasznie dziwny ten dzisiejszy dzień

Poniedziałek, 29 stycznia 2007 · dodano: 29.01.2007 | Komentarze 1

Strasznie dziwny ten dzisiejszy dzień

Niby ferie a tu do szkoły trzeba iść na fakultety z matmy. Temperatura podniosła się i oscyluje w granicach 1-2 stopni C. co bardzo utrudniło jazdę rowerzystą. Wróciwszy do domu ok 14 dowiedziałem się, że odwiedził mnie pan listonosz zostawiając awizo na moją osobę. Wskoczyłem więc na rower i pojechałem na pocztę zobaczyć czego chcą ode mnie. Odebrałem co mi się należało i pomyślałem, że można byłoby gdzieś się jeszcze przejechać skoro i tak rower wyprowadziłem. Udałem się więc do Arturówka.
Po drodze utkanej różnego rodzaju przeszkodami, niczym poligon wojskowy, nie minąłem ani jednego rowerzysty, w sumie nic dziwnego zważywszy na porę roku :D
Ojj ile się trzeba natrudzić żeby przejechać przez takie bryły lodu lub gdzieniegdzie zapadający się śnieg. Czułem się tak spocony jakby mnie kubłem z wodą polali. Kiedy wjechałem na wybrukowany w miarę odśnieżony teren w arturówku byłem tak zadowolony jakby mi fortunę w spadku ciotka zapisała. Moje szczęście nie trwało długo gdyż wkrótce okazało się, że gdzieś musiałem przyciąć dentkę i ulatuje z niej powietrze. Rozczarowany i wkurzony wróciłem do domu pół biegiem, tróchtem, to trochę jadąc na rowerze, to prowadząc go.
Qrde 5 km wracania na piechotę przez te zaspy daje porządnie człowiekowi w kość. Czuje się prawie jak po jakimś maratonie :D



Dane wyjazdu:
19.69 km 19.69 km teren
01:20 h 14.77 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Kiedy wyszedłem dzisiaj

Niedziela, 28 stycznia 2007 · dodano: 28.01.2007 | Komentarze 4

Kiedy wyszedłem dzisiaj z ciepłego pomieszczenia, stwierdziłem że jest stanowczo za zimno i jazdę rowerem w tym dniu sobie odpuszczę. Siedząc w domu i gapiąc się bezmyślnie w ekran monitora, próbowałem wymyślić sobie jakieś inne zajęcie zamiast wyżej wspomnianego już pedałowania. Cały czas jednak przekonywałem się, że godzinka na rowerze jeszcze nikomu nie zaszkodziła :D

To myślenie spowodowało, że ułożyłem sobie jako taki zarys wycieczki i ruszyłem w drogę.
Z początku jechałem w strasznej śnieżycy. która dość mocno dawała się we znaki gdyż nie posiadałem okularów a co lepiej gogli narciarskich ;) Przejechałem w tych warunkach co najmniej 7 km. Dojechawszy do Arturówka byłem mile zaskoczony, że przybyło tam tak liczne grono ludzi. Po drodze spotkałem nawet dwóch rowerzystów :D

Przejechanie dzisiaj kilku szlaków (oczywiście fragmentów) sprawiło, że rower przybrał kilkadziesiąt gram. Odwrotnie stało się z masą bikera która spadła ewidentnie :D

W tle staw w Arturówku podczas śnieżycy


Kiedy inni dobrze bawili się zjeżdżając na sankach ja próbowałem podjechać na górę skąd z dziwnymi minami patrzyli się na mnie, jak na wariata :D




Rozterka gdzie tu jechać...





Kto wie teraz może jeszcze jest trochę dnia to na łyżwy podjadę rowerem na jakiś staw.


Dane wyjazdu:
19.87 km 15.78 km teren
01:22 h 14.54 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Jubileuszowy dystans dzisiaj został przekroczony i całkowicie przypadkowo również wychwycony ;)
· dodano: 27.01.2007 | Komentarze 1

8.00

O tej właśnie godzinie obudził mnie dźwięk budzika, który wczoraj został przeze mnie nastawiony, żeby jak najlepiej wykorzystać dzisiejszy dzień. Trochę byłem otumaniony, że już muszę wstawać. Całe szczęście perspektywa jazdy na rowerze była silniejsza co pozwoliło mi na dość sprawne zebranie się z łóżka.
Byłem mile zaskoczony kiedy odsłoniłem żaluzje w oknie i zobaczyłem świeży nadal sypiący z nieba śnieg. Oznaczało to jedno dla mnie, że najpierw będę musiał się rozgrzać przy łopacie i trochę odśnieżyć przed domem, a później dopiero wskoczyć na rowerek.

9.00

Odśnieżaniem pobudziłem wszystkich domowników przez co dostałem kolejne zadanie polegające na zrobieniu zakupów. Stwierdziłem, że czemu nie skoro i tak idę na ten rower to po drodze mogę im coś tam zakupić.

9.20

Wreszcie wyciągnąłem moją oblodzoną po ostatniej jeździe maszynę, nasmarowałem łańcuch i wyruszyłem na podbój lasu łagiewnickiego.
Jeździło się całkiem przyzwoicie. Niestety, kiedy wjechałem na mniej uczęszczane szlaki było już nie za dobrze. Trzeba było zejść z roweru i resztę drogi przebyć na pieszo. Posuwałem się w takim tempie marszo-biegowym ok. 1.5 km zanim dotarłem do główniejszych szlaków skąd od nowa mogłem wsiąść na rower, przyśpieszyć i cieszyć się zarzucaniem raz kołem tylnym raz przednim.

10.50

Udało mi się jakoś powrócić do domu zmęczony, zmarznięty, ale zadowolony. Niestety oglądając w wolnej chwili prognozy pogody niepokojąca staje się wieść o wzroście temperatury :/

Jedna rzecz jaka mnie cieszy to wskoczenie na liczniku pięcu "1" co daje Jedenaście tysięcy sto jedenaście kilometrów :D

Jubileuszowy dystans dzisiaj został przekroczony i całkowicie przypadkowo również wychwycony ;)




Daje małą fotorelację z wycieczki.

Wjazd do Łagiewnik. "...Śniegu po pachy..." jak to mi życzono w kilku sms-ach świątecznych ;)



Jeden z gorszych odcinków, jeszcze pod górę. Dojazd do Arturówka



Arturówek, Start Maratonu Łódzkiego... ;)




Mój śniegowy potwór :D na punkcie widokowym...




Śniegowy potwór czyt. śnieżynka









Dane wyjazdu:
12.98 km 12.98 km teren
01:01 h 12.77 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Gdy emocje już opadły po

Piątek, 26 stycznia 2007 · dodano: 26.01.2007 | Komentarze 2

Gdy emocje już opadły po gwałtownych i dość obfitych opadach śniegu, które nawiedziły całą Europę w środę postanowiłem, że dzisiaj wybiorę się na rower.

Ciepło ubrany, wsiadłem na wyczyszczoną po ostatniej jeździe maszynę i ruszyłem w drogę. Od razu stwierdziłem, że jedzie się jakoś gorzej niż ostatnio. Straszne zimno utrudniało oddychanie jednak ja zapalony rowerzysta zdążyłem się już do takich ekscesów przyzwyczaić. Prócz wszędobylskiego kłucia zimna w twarz (jedyną nie zasłoniętą część ciała) była jeszcze problem z koleinami, które zostały zrobione przez pieszych lub od czasu do czasu przejeżdżający samochód. Nie było to za przyjemne uczucie jeżdżenie po czymś takim więc skierowałem się na częściej odwiedzane, przynajmniej tak mi się wydawało, rejony. Tu nie było lepiej Muldy śnieżne, breja i inne tego typu przeszkody skutecznie utrudniały mi jazdę. Miejscami miałem takie nerwy na te zaspy, że aż mną miotało.


Tym razem do kompletu wziąłem jeszcze aparat, żeby dla potomnych zostawić zdjęcia, że istniał w 2007 roku wariat będący jako jedną z jedynych osób jeżdżących na rowerze ;)

Tutaj mamy łąkę, na której 4 kołowcy zorganizowali sobie, tylko troszkę na lewo jakieś drifty, przynajmniej tak po śladach wyglądało. Latem często można tu spotkać gangi motorynkowe ;)




to samo co wyżej tylko z troszkę innej perspektywy


a oto mój pośpieszny pierwszej klasy w kierunku Zgierz-a



ciemno, ciemno, się robi, coraz chłodniej czas wracać do domu








Dane wyjazdu:
15.60 km 9.23 km teren
00:53 h 17.66 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Pierwsze jazdy po śniegu w tym roku

Środa, 24 stycznia 2007 · dodano: 24.01.2007 | Komentarze 1

Pierwsze jazdy po śniegu w tym roku

Kiedy rano wstałem, wyjrzałem za okno i zobaczyłem śnieg, wiedziałem ze dzisiaj będę musiał choć na trochę wyjść na dwór żeby pojeździć na rowerze. W szkole nie mogłem się skupić na niczym innym jak myśleniu co by zrobić żeby ten czas zleciał jak najszybciej. Porozmawiałem z kilkoma osobami o moich zamiarach popołudniowych, jednak większość nie-cyklomaniaków mnie po prostu wyśmiała i porównała do czubka, nawet własna siostra rodzona, no ale cóż każdy ma jakieś odchyły od normy. Kiedy wreszcie dotarłem do domu rzuciłem wszystko w progu i czym prędzej przebrałem się w coś ciepłego i jednocześnie przewiewnego by móc jak najszybciej zakosztować tej przyjemności jaką dawała mi jazda w białym puchu. Wyruszając nie zapomniałem oczywiście o moim wiernym przyjacielu mp3, który czasami mnie zawodzi gdy pochłonie całą baterię, a ja akurat nie mam na zapasie (o tym innym razem ;))
Wyjeżdżając na ulicę nie spodziewałem się aż tak dużych trudności, kiedy wjechałem do lasu, zaspy śnieżne przerosły wszelkie moje oczekiwania. Trzeba było się nieźle natrudzić żeby przejechać przez żółty szlak. Pojeździłem sobie podziwiając piękny świat okryty białym puchem. Zgrzałem się przy tym pedałowaniu jak diabli, bluza obeszła mi lodem, a śnieg zalegający na ramie przekształcał się w lód. Hamulce zaczęły coraz gorzej hamować, jeżeli można mówić o jakimkolwiek hamowaniu, natomiast amortyzator RST chodził jak chciał, czyli prawie wcale :( W takim stanie, przemarznięty, z kg lodu na ramie i na bluzie dojechałem do domu.
Bardzo pozytywne emocje, mimo że zmarzłem, jakiegoś dużego dystansu też nie osiągnąłem czy średniej, ale swego rodzaju pokazałem, że mała rzecz w postaci śniegu potrafi człowieka strasznie ucieszyć.
Teraz tylko poczekam, aż trochę ludzie pochodzą, żeby ubili śnieg wtedy będzie można spokojnie sobie pojeździć nie grzęznąć aż tak w zaspach


Dane wyjazdu:
84.34 km 64.25 km teren
04:08 h 20.40 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Trasa:
Łódź-> Zgierz->

Niedziela, 21 stycznia 2007 · dodano: 21.01.2007 | Komentarze 2

Trasa:
Łódź-> Zgierz-> Malinka-> wieś....wieś....wieś-> Maciejów-> Smardzew-> Skotniki-> Łagiewniki zaliczone szlaki w różnym stopniu przejechane do końca (żółty, niebieski, czerwony)-> Centrum Łodzi -> powrót do domu.



Pogoda całkiem niezła. Słonko świeciło, trochę tylko dmuchało no ale cóż jeżdzić trzeba. :)