Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pixon z miasteczka Łódź Radogoszcz (łódzkie), Polsk. Mam przejechane 104994.73 kilometrów w tym 20590.67 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.11 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Pixon.bikestats.pl
Największe w Polsce forum rowerowe

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści

Archiwum bloga

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści
Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2007

Dystans całkowity:273.04 km (w terenie 72.42 km; 26.52%)
Czas w ruchu:12:51
Średnia prędkość:21.25 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:24.82 km i 1h 10m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
4.54 km 0.00 km teren
00:19 h 14.34 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Trzeba było się ruszyć do

Środa, 21 lutego 2007 · dodano: 21.02.2007 | Komentarze 0

Trzeba było się ruszyć do sklepu po jakieś drobiazgi, wziąłem ze sobą siostrę, która miała wejść do sklepu, kiedy ja pilnowałem naszych rumaków. Jazda przebiegła w dość niezłych warunkach bez wietrznych. Mimo to dziewczyna strasznie marudziła na prędkośc i co chwila trzeba było zwalniać. Cóż tak już bywa z kobietami.


Dane wyjazdu:
42.40 km 1.50 km teren
01:54 h 22.32 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Siedząc w domu i patrząc

Niedziela, 18 lutego 2007 · dodano: 18.02.2007 | Komentarze 2

Siedząc w domu i patrząc jaka to ładna pogoda jest za oknem od razu naszła mnie ochota na rower. Wskoczyłem w ciuchy na rower, włożyłem mp3 do kieszeni a słuchawki na uszy i wyszedłem......
W twarz powiało chłodnym powietrzem a co gorsza kiedy wyszedłem na pustą przestrzeń poczułem jak naprawdę dmucha. Jedynym plusem było silnie święcące słońce które ogrzewało jako tako plecy.
Z wyczyszczonym i nasmarowanym napędem ruszyłem do centrum po kuzyna. Jechało się w miarę jak na te warunki.

Dalej już w grupie 2-osobowej (niby grupa jest definiowana od 3 osób) skierowaliśmy się na najwyższy szczyt w Łodzi tj. Rudzka Góra. Nie mam pojęcia jaka to wysokość.
Dojechawszy na miejsce okazało się, że cały podjazd na nią jest pokryty taką warstwą błota, że opony wchodziły w nie jak nóż w masło.
Ja zadowolony gdyż wreszcie po nudnym i nużącym asfalcie mogę trochę poszaleć i upaćkać się w tymże specyfiku. Z trudem wdrapaliśmy się na szczyt <- jak to poważnie brzmi :D, by mieć przed sobą panoramę miasta.



aaa uwielbiam to :D


Po lewo EC wraz z kominami i kominem głównym w centralnej części zdjęcia. Natomiast po prawej stronie Manchatan


Dwa kościoły które pojawiły się wcześniej na zdjęciach. po lewo katedra a po prawej "Augsburski" jakaś niemiecka nazwa :P


Rower no i za nim wyciąg saneczkowy, świetna sprawa :D



Odpoczęliśmy trochę na górze aby stoczyć się w dół na trochę lepsze tereny. Wkrótce naszym oczom ukazał się asfalt :( i tak już do końca aż do domu.


Dane wyjazdu:
38.00 km 25.00 km teren
01:43 h 22.14 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Ze względu na wczorajszy

Piątek, 16 lutego 2007 · dodano: 16.02.2007 | Komentarze 4

Ze względu na wczorajszy dzień w którym non stop padało dzisiaj zdecydowałem się na przejechanie skromnego dystansu, żeby spożytkować na coś zgromadzoną energię.

Dawno nie byłem w lesie więc pojechałem w tamtym kierunku, dość szybko ugrzązłem w błocie, powiększającym się w miarę zgłębiania się w las. Podczas podjazdów często przy poślizgu koła znaczy się dwa razy przewróciłem się dzięki wspaniałemu systemowi SPD :D Grunt, ze gleby nie groźne i nic się nie stało. Pośmigałem trochę w błocie to znów na mokrej śliskiej ściółce, to znów w piachu i taka sekwencja się powtarzała. Przejeździłem las Łagiewnicki wzdłuż i wszerz po czym udałem się na Malinke, zaliczyłem kolejny stromy podjazd i doczłapałem się do Zgierza. W Zgierzu wyjechałem na szosę która zaprowadziła mnie do domu.

Wrażenia z tej wycieczki całkiem w porządku.
Doświadczenie coraz większe w obchodzeniu się z spd jednak to jeszcze nie jest to. Przyjdzie z czasem
Stan ubioru i roweru fatalny i jedno i drugie nadaje się do prania.


Dane wyjazdu:
26.26 km 0.00 km teren
01:04 h 24.62 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Kolejny szary, wilgotny, chłodny

Środa, 14 lutego 2007 · dodano: 14.02.2007 | Komentarze 6

Kolejny szary, wilgotny, chłodny dzień w którym spokojnie można by popaść w melancholie gdyby się uwalić na kanapie i zacząć roztrząsać nad sensem życia. Ja jednak do tej grupy ludzi nie należę i czym prędzej popędziłem na rowerek. Pojechałem do miasta żeby zobaczyć gdzie jest ulica na której znajduje się pub do którego w piątek jestem zaproszony. Gdy dojechałem na miejsce stwierdziłem, że numeru szukanego nie ma :) Ano tak to już jest w tej Polsce. Trzeba się dowiedzieć dokładnie u kolegi organizatora.
Gdy odjeżdżałem sfrustrowany głupotą nadawania numerów na tej ulicy pomyślałem, że warto było by zobaczyć jak wygląda sytuacja w mieście przy dniu św Walentego :/.

Nie zawiodłem się na ulicach multum ludzi, miejsca we wszelkich kafejkach restauracjach czy pubach pozajmowane do granic możliwości. Spotkałem na mieście moich znajomych udających się do wcześniej zarezerwowanego lokalu. Porozmawiałem chwilę i pojechałem w dalszą drogę, by wkrótce dojechać do domu.

W poszukiwaniu ulicy bylem w okolicach Łódzkiego stadionu, niestety ŁKS-u no ale dobre i to.
Chłopaki jakiś trening musieli chyba mieć bo oświetlony jak podczas meczu.


Teraz taka mała ciekawostka, podobno w Łodzi jeżdżą najszybsze tramwaje, znaczy rozwijają one najszybszą prędkość według danych technicznych, gdyż w rzeczywistości stan torowisk im na to nie pozwala i raczej jeżdżą jak starsze. Jedynym plusem ich to ładniejszy wygląd i zwiększony komfort podróżowania. Natomiast nazwa ich brzmi city runner.
Na zdjęciu niżej próbowałem takowego uchwycić. Czyż nie prawda, że szybki ;)

*bardziej wprawione oko zauważy, że podstęp tkwi w czasie naświetlania, a nie szybkości tramwaju :P

Będąc w mieście z aparatem grzechem było by nie zawitać do katedry , która o tej godzinie wyglądała na prawdę pięknie za sprawą eleganckiego oświetlenia. Niestety brak statywu, lekkie ruchy rąk i już zdjęcie rozmazane.

a tutaj od czoła



obiecane zdjęcia się pojawiły :)


Dane wyjazdu:
20.71 km 0.00 km teren
00:49 h 25.36 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Trzeba było jakoś urozmaicić

Wtorek, 13 lutego 2007 · dodano: 13.02.2007 | Komentarze 1

Trzeba było jakoś urozmaicić sobie końcówkę dnia, najlepszym na to sposobem okazała się krótka, ale jakże owocna przejażdżka na rowerze. Owocna ponieważ gdzieś trzeba nabyć doświadczenie w jeździe w SPD.

Dzisiaj cel padł na Centrum miasta i jazdę ulicami asfaltowymi, gdyż cała reszta jest zabłocona i wjazd w nie grozi ugrzęźnięciem w brązowej mazi.
Tak więc ruszyłem na południe miasta kierując się do koleżanki w celu załatwienia pewnych spraw, które powinienem uregulować zaraz po sylwestrze (ale nie o tym tu :)). Kiedy wszystko zostało uregulowano pojechałem w kierunku głównej części Łodzi, a dokładnie na Manchatan i ulicę Piotrkowską (chyba przez wszystkich znaną). Pokręciłem się trochę wśród zgiełku i hałasu korków ulicznych i postanowiłem wrócić wzdłuż ulicy Piotrkowskiej do Pl. Wolności z pomnikiem Tadeusza Kosciuszki i dalej na północ do domu.

Dystans skromny, skromno też jeżeli chodzi o zdjęcia. Jak się ociepli porobię zdjęcia z tych miejsc o których pisałem tutaj i każdy będzie szczęśliwy, ze będzie mógł zrobić sobie krótką wycieczkę po Łodzi za ich sprawą ;P


Dane wyjazdu:
7.48 km 0.00 km teren
00:20 h 22.44 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Pierwszy dzień w SPD.

Poniedziałek, 12 lutego 2007 · dodano: 12.02.2007 | Komentarze 4

Pierwszy dzień w SPD.

Po wielu latach jazdy na rowerze postanowiłem w tym roku, że kupię jakieś SPD i spróbuje tej atrakcji wynikającej z jazdy w nich. Jak postanowił tak zrobił i dzisiaj przyszła do mnie paczka z nowiutkimi butami M075 :) Po powrocie ze szkoły czym prędzej pobiegłem do garażu, w celu zamontowania całego zestawu i ruszenia na jakąś krótką wycieczkę zapoznawczą. Przejechałem niewiele tylko po asfalcie ponieważ wszędzie błota full, a szkoda nowe było by tak ubłocić :P

Oczywiście jak większość początkujących użytkowników, ja również zaliczyłem pierwszą swoją glebę przy prędkości 0 km/h ;) dojeżdżając do furtki zapomniałem, że od dzisiaj trzyma mnie większa więź z rowerem i po prostu mnie gibło na prawą stroną. Lekko stłukłem łokieć, ale teraz kiedy to pisze po ok. 2h już jest wszystko w porządku. Jutro trzeba pomyśleć i jakimś większym dystansie, bo coś ostatnio kiepsko.

Ale dzisiaj piękny dzień............ :D :D :D


Dane wyjazdu:
1.20 km 0.00 km teren
00:04 h 18.00 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Najkrótszy wpis w historii moich wycieczek

Sobota, 10 lutego 2007 · dodano: 10.02.2007 | Komentarze 0

Najkrótszy wpis w historii moich wycieczek zapisywanych tutaj, oby ostatni ;)

Droga do sklepu po świeże bułki i powrót.


Dane wyjazdu:
24.46 km 21.00 km teren
01:50 h 13.34 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Wiedziałem, że dzisiaj będzie ciężki

Piątek, 9 lutego 2007 · dodano: 09.02.2007 | Komentarze 5

Wiedziałem, że dzisiaj będzie ciężki dzień na jazdę rowerem, ze względu na trudne warunki pogodowe oraz zmęczenie wywołane imprezowaniem poprzedniego dnia i nocy jednak nie myślałem, że przejechanie tego dystansu tak mocno mnie wykończy


Zacznijmy od początku.
Żeby zniwelować skutki niewyspania wypiłem sobie rano duży kubek kawy. Niestety to nie bardzo pomogło, bo ile można podtrzymywać organizm na kawie. Pomyślałem, że może coś da wyjście na rower i przewietrzenie trochę organizmu. Wiadomo, że zimno wybudza natychmiastowo. Tak też się stało pojechałem standardowo do Arturówka gdzie mogłem dopiero zdecydować co dalej. Jazda szła mi bardzo topornie. Głównie za sprawą zmiany, po stopnieniu śniegu, mojej Kendy 26x2.0 na Impac Slicka. Spowodowało to, że przód jeździł jak i gdzie chciał, prawie zero nad nim kontroli. Nie rozumiem ludzi, którzy zimą jeżdżą na cienkich oponach. Dla mnie nierealne.

Jedyny plus z tego wszystkiego to potrenowanie techniki poślizgu na zakrętach rowerem tzw. drift :D

tutaj jeden z Drift in Lodz czyli lans w wielkim mieście :D


kolejny poślizg :)


a tu całe szczęście, że nikt nie widział bo pech chciał, że mi przód uciekł i musiałem zrobić awaryjne lądowanie:



Po driftach przyszedł czas na podziwianie Łodzi. Tylko żeby można było co nieco zobaczyć trzeba było się wspiąć na
==> <==

Na górze zasłuzone widoki =)


Na większości szlakach byłem pierwszą osobą która je odwiedza i próbuje się przez nie przebić....


....niekiedy przez to nie wiedziałem gdzie dalej prowadzi droga i jechałem bardziej na czuja lub na pamięć


Błądząc po Łagiewnikach, szukając ścieżek prowadzących do wyznaczonego celu dotarłem do kapliczek.


Dalej jadąc natrafiłem na długo oczekiwany zjazd niestety pod cienką warstwą śniegu było mocne oblodzenie o czym przekonałem się kiedy wyleciałem z drogi i zatrzymałem się w zaspie.


A teraz taka mała ciekawostka. Każdemu się wydaje, że skocznia narciarska to element spotykany w górskich obszarach. Tutaj mamy ewenement gdyż Łódź mimo że leży na terenach nizinnych miała kiedyś swoją małą skocznię narciarską.



Kiedy dojechałem do domu byłem tak zadowolony jak nigdy przedtem, a zdziwiony jeszcze bardziej kiedy zobaczyłem co się stało z moim kółkiem w tylnej przeżutce. Skojarzyło mi się od razu zdjęcie w którym był bardzo podobny efekt zmarzliny :D


Dane wyjazdu:
36.86 km 0.90 km teren
01:44 h 21.27 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Wycieczka dzisiejsza w ogóle

Środa, 7 lutego 2007 · dodano: 07.02.2007 | Komentarze 1

Wycieczka dzisiejsza w ogóle by nie miała miejsca gdyby nie mój kuzyn Rafał (Gucio112 zarejestrowany tutaj pod takim nickiem), który przybył do mnie z drugiego końca Łodzi, dzięki czemu zmobilizowałem siły na jakąś krótką rundę po szosie.

Dzisiejsza pogoda nie zachęcała raczej do pedałowania szczególnie kiedy nad środkową Polską zaczęły krążyć chmurę zwiastujące silne opady śniegu.


Ruszając w trasę mój mózg pracował na najwyższych obrotach żeby stworzyć jakiś zarys naszej wycieczki. Pomyślałem, że dawno nie byłem na Łódzkim Lotnisku im. Władysława Reymonta więc czemu by tam właśnie nie pojechać. Skierowaliśmy się w stronę lotniska. Mieliśmy przed sobą ok. 16 km jazdy w niepewności, będzie padać, sypać, a może spotka nas burza śnieżna lub po prostu przejedziemy ten przebieg w miarę normalnych warunkach pogodowych.

Niestety wjeżdżając do parku Mickiewicza natrafiliśmy na przelotne opady śniegu





Na nasze szczęście taki stan pogody nie trwał długo. Wkrótce jechaliśmy już w przyzwoitych warunkach atmosferycznych, no nie wspominając o temperaturze dochodzącej do 0.
Po ok. 30/40 minutach jazdy dotarliśmy do naszego ostatnio dobudowanego 2 terminalu lotniczego na Lublinku.



Jeszcze tylko trzeba było przejechać po drodze wyłożonej betonowymi płytami, ufff ale tyłek się odbił na niej.



I dotarliśmy, niestety na pasach startowych nie było żadnych maszyn gotowych do odlotu ani żadnych które by się do niego szykowały, a szkoda :(
Jedyne tylko udało mi się przyciągnąć na zoomie x10 śmigłowce wystawione z hangarów w dalszej części lotniska.



Tutaj przyszła mała chmurka i przesłoniła pas startowy



Z powrotem wróciłem przez Ulicę Piotrkowską zahaczając po drodze dwa chyba najbardziej znane łódzkie kościoły (neogotycką archi katedrę oraz ewangelicko Ausbu.... drugiemu cyknąłem zdjęcie




Dalszą drogę przyszło mi pokonać samemu; więc szybkim tempem nadrabiającym średnią i jednocześnie pozwalającym człowiekowi trochę się rozgrzać wróciłem do domu.



Dane wyjazdu:
44.20 km 23.00 km teren
02:02 h 21.74 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Przyszła pora żeby dotlenić

Poniedziałek, 5 lutego 2007 · dodano: 05.02.2007 | Komentarze 7

Przyszła pora żeby dotlenić mózg i spalić nagromadzone przez weekend kalorie.
Udałem się do garażu żeby wyczyścić i nasmarować napęd. Kiedy wszystko wyglądało już jak należy założyłem słuchawki na uszy włączyłem muzykę i jazda w drogę.

Dzisiejszym założeniem było przekroczyć 30 km bez większego forsowania gdyż później jeszcze na ukochane łyżwy trzeba iść. Wybrałem więc standardową trasę na Malinkę.

Pierwsze 9 km przebyłem asfaltem który doprowadził mnie pod sam drogowskaz wskazujący kierunek na Malinkę.



600m tą drogą.....



...i znalazłem się na Malince


kaczki pewnie zadowolone, ze im tyłek nie marznie w tym lodzie ;)




Zagłębiając się dalej, pomyślałem że skoro już tu jestem to przejadę sobie trasę tegorocznego Family Cup w Zgierzu.
Jak pomyślał tak zrobił :D

troszkę trasa zarosła od dnia w którym były rozgrywane zawody i było naprawdę mocno poorane oponami

gdzieniegdzie wezbrała woda po roztopach

Ładne wertepy :D


Dalej udałem się żółtym szlakiem łączącym Malinkę z klasztorem w Łagiewnikach. Bardzo przyjemna droga szutrowa, przechodząca w asfaltową i następnie biegnie dalej po terenach leśnych.

Pierwszą przeszkodą jaką dzisiaj napotkałem i nie ostatnią jak się później okazało było:


Jadąc sobie spokojnie dalej napotkałem na chyba ostatnie pozostałości śniegu w moim rejonie


A tu wspomniana już wcześniej kolejna przeszkoda natury....:

...i kolejna:



Po tych wszystkich przeciwnościach losu wjechałem wreszcie na niebieski szlak






Dojeżdżając do Arturówku miałem na sobie odpowiednią warstwę błota. Nie była to optymistyczna sprawa gdyż musiałem jeszcze jechać do miasta a tam ludzie wiadomo patrzyli by się na mnie jak na brudasa. Pomyślałem, ze otrzepie to co wyschło i pojadę.....


Pojeździłem po mieście zobaczyłem, załatwiłem wszystko i zadowolony wróciłem do domu. Z miasta nie ma zdjęć bo padła już bateria.