Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pixon z miasteczka Łódź Radogoszcz (łódzkie), Polsk. Mam przejechane 104999.79 kilometrów w tym 20590.67 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.11 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Pixon.bikestats.pl
Największe w Polsce forum rowerowe

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści

Archiwum bloga

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2011

Dystans całkowity:1312.28 km (w terenie 458.00 km; 34.90%)
Czas w ruchu:59:01
Średnia prędkość:22.24 km/h
Maksymalna prędkość:69.80 km/h
Suma podjazdów:1160 m
Maks. tętno maksymalne:175 (87 %)
Maks. tętno średnie:151 (75 %)
Suma kalorii:10177 kcal
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:52.49 km i 2h 21m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
69.50 km 12.00 km teren
03:40 h 18.95 km/h
Max prędkość:62.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Masa Krytyczna, ognisko

Piątek, 30 września 2011 · dodano: 01.10.2011 | Komentarze 0






Dane wyjazdu:
63.80 km 60.00 km teren
02:58 h 21.51 km/h
Max prędkość:44.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Objazd trasy łódzkiego nieoficjalnego maratonu by CykloManiak

Piątek, 30 września 2011 · dodano: 30.09.2011 | Komentarze 0

Z Karolem przypomnieliśmy sobie trasę maratonu.


Dane wyjazdu:
46.37 km 10.00 km teren
01:47 h 26.00 km/h
Max prędkość:40.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Do Magdy

Czwartek, 29 września 2011 · dodano: 30.09.2011 | Komentarze 0

Dostałem niezły wiatr w plecy w drodze do Andrespola. Niestety co otrzymałem, tak musiałem później zapracować w drodze powrotnej. Wietrzny powrót ;/


Dane wyjazdu:
16.46 km 0.00 km teren
01:00 h 16.46 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Central, centrum i z powrotem

Wtorek, 27 września 2011 · dodano: 30.09.2011 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
50.32 km 11.00 km teren
01:59 h 25.37 km/h
Max prędkość:62.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Praca i do Magdy

Poniedziałek, 26 września 2011 · dodano: 26.09.2011 | Komentarze 2

Z uwagi na to, że w szosie dziura w dętce, postanowiłem pojechać Athorem kochanym ;)
Powrót kiepski, czuję się słabo, mam mdłości i zawroty głowy. Sam nie wiem jak wróciłem do domu mając 38,8°C gorączki.
Chyba te wczorajsze pokrzywy mi zaszkodziły :(


Dane wyjazdu:
97.92 km 15.00 km teren
05:24 h 18.13 km/h
Max prędkość:42.66 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

to konkretnie żeśmy pojechali

Niedziela, 25 września 2011 · dodano: 27.09.2011 | Komentarze 6

Zaczęło się całkiem niewinnie, od sobotniego wieczoru, kiedy to zostało rzucone hasło jedziemy na wycieczkę. W niedzielny poranek ustalono szczegóły takie jak miejsce, godzina, prowiant no i wkupne :)

Około 10.30 wyjechaliśmy z pod Universalu kierując się to na południe, to na zachód, to skręcając w prawo, to w lewo. Taka jazda bez celu. Udało nam się dojechać do naszego pierwszego punktu programu Rudzkiej Góry. Ostro pod górę, szaleńczy zjazd w dół i pierwsze problemy. Gdzie się nasza ekipa podziała... Zgubili się na rudzkiej ;]

W pełnym składzie kierujemy się na popioły, a następnie Gadką Starą wyjeżdżamy z Łodzi.

Nudnymi asfaltowymi drogami dojeżdżamy do Prawdy, w której udaje nam się znaleźć odbicie w las. Lasami tuszyńskimi? przemieszczamy się w stronę Tuszyna, gdzieniegdzie kopiąc się w piachu. Wyjeżdżamy z lasu, przecinamy gierkówkę, a następnie delikatny piaskowy podjazd wyprowadza nas na ośrodek młynek - Tuszyn, czy jakoś tak. Robimy sobie krótką przerwę, naradzając się gdzie zrobić zapasy na ognisko, dla którego wybraliśmy ostateczne miejsce STAWY W OKOLICACH ŻEREMINA :D


W Żereminie, czyli na wschód od Tuszyna, a na zachód od Czarnocina zrobiliśmy kiełbasiane zapasy. Zagłębiliśmy się w las :)

Kierowani nawigacją Raven'a zaczęliśmy powoli zbliżać się do upragnionego stawu. Początkowo szybko, później coraz wolniej i wolniej, aż się wszystko zj****o Droga którą jechaliśmy powoli zaczynała się zwężać, a na przeszkodzie stawały nam przewrócone konary. Kluczyliśmy tak wzdłuż tych przeszkód starając się jakoś przebrnąć przez to.
Wydostaliśmy się z lasu, do stawu, jakieś 500 m. Mały problem, zaczęła się łąka, trawy po pachy oraz jeżyny. Zagryźliśmy zęby, rowery pod pachę i brniemy w nieznane.


Do stawu ok. 200 m.
Wychodzimy z traw, znajdujemy się w gęstym lesie, przed nami wał, za którym prawdopodobnie znajduje się staw. Morale rosną, niestety pod nami przeszkoda, rów wypełniony wodą - zgnilizna jak się patrzy, nikt nie ma odwagi tam wejść. Morale opadają. Tłuczemy się dalej drogą wzdłuż kanału szukając możliwości przejścia.
Gdzie to przejście? O tutaj jest !

Jeden krok, drugi już prawie na miejscu

Udaje się to, Tomek przeprawia się na drugą stronę, wchodzi na nasyp...
Za nasypem "Stawu nie ma, i nie wygląda to wcale zajebiście" Wdrapujemy się na nasyp by zobaczyć o co Xanagazowi chodziło. Nasyp zarośnięty jakimiś chwastami, za którymi niewiele co widać. Nie schodzimy z niego, lecz dajemy nura w trzciny schodząc do...
wyschniętego koryta naszego stawu. Nasza cierpliwość powoli się kończy, szczególnie kiedy Mateusz informuje nas że jesteśmy w miejscu największego stawu w tutejszej okolicy. Ręce opadają kiedy dochodzimy do przeciwległego brzegu i dowiadujemy się, że jesteśmy odcięci od świata, za sprawą znacznie szerszego i prawdopodobnie głębszego rowu.

Schodzimy do koryta, objeżdżając je prawie dookoła, wszędzie widząc tylko trzciny, kopiąc się gdzieniegdzie w bagnie, i szukając wyjścia z tej beznadziejnej sytuacji.
Mijają dwie godziny chodzenia po lasach, wyschniętych korytach, przedzierania się przez trzciny i szukania cudu. W końcu decydujemy się przejść bród. Cofamy się do miejsca, w którym wydawać by się mogło jest on najwęższy i próbujemy wypchnąć pierwszego chętnego. Niestety braki w ludziach (chętnych) uniemożliwiają podjęcia desantu ludzi i sprzętu :)
Finalnie wracamy z powrotem do lasu, którym przedzieramy się gdzieś na wschód przez pokrzywy (Nogi bolą mnie do dzisiaj 30h później) Naszym oczom ukazuje się łąka, wpadamy w euforię widząc, że jest ona prawdopodobnie wykorzystywana do wypasania bydła.
Robimy przerwę, obieramy się z wszystkiego czym obleźliśmy, a było tego co nie miara. Strasznie wkurzające małe nasionka roślin przyczepiające się do nóg, włosów, ubrań etc..
Po doprowadzeniu się do używalności i staraniu opanować prób drapania się poparzonych nóg wsiadamy na rowery i...

I no właśnie jak z stąd wyjść. Zmęczeni jeździmy po polanie szukając jakiegoś przejazdu przez okalający nas rów z wodą. Trzeźwością umysłu wykazuje się Raven, który znajduje wąską kładkę prowadzącą na pole gospodarza z którego 300 m dalej widać zabudowania. Czujemy się niemal jak Bear Grills w swojej sztuce przetrwania. Po ponad dwóch godzinach tułaczki udaje nam się wrócić do cywilizacji.


W dniu dzisiejszym szerokim łukiem omijamy wszelkie drogi gruntowe, leśne i inne których pochodzenia nikt nie zna. Kierujemy się na Pałczew i dalej na północ w stronę Łodzi. W Woli Rakowej wjeżdżamy na chwilę na krajówkę, aby szybko odbić na Wiśniową Górę. Napędzani jeszcze adrenaliną jedziemy do Wiśniowej, w której rozdzielam się od chłopaków i dalej jadę do ukochanej wesprzeć ją w trudach przed egzaminem. Po drodze odwiedzam aptekę w Andrespolu kupując w niej Plusza (nawet niezły :)


Następnie spokojny powrót do domu.


Reasumując ogniska brak, wycieczka tragiczna, ale za to wspomnienia bezcenne i zapewne na długo pozostaną w mojej pamięci.

EOT


Dane wyjazdu:
68.78 km 60.00 km teren
03:18 h 20.84 km/h
Max prędkość:50.00 km/h
Temperatura:
HR max:175 ( 87%)
HR avg:131 ( 65%)
Kalorie: 2205 (kcal)

Objazd trasy łódzkiego nieoficjalnego maratonu by CykloManiak

Sobota, 24 września 2011 · dodano: 24.09.2011 | Komentarze 13

Na starcie pojawiło się z 30 chłopa. W Łagiewnikach dosztukowaliśmy kolejne osoby czekające na nas pod kaloryferem. Całą ekipą pod przewodnictwem walenia ruszyliśmy w teren. Początkowo tempo słuszne ok. 25 stopniowo zaczęło spadać, aż zatrzymało się na ok. 20 km/h O dziwo nikt się nie rwał, prawdopodobnie dzięki czemu dojechaliśmy bez mała w niezmienionym składzie do mety.

Zaskoczeniem dla mnie była w tym roku inna trasa niż ta, którą znałem do tej pory. Obecna zupełnie omijała parowy janinowskie oraz biegła po odcinkach dawnej tyle, że pod prąd. Będzie trzeba kilka razy ją objechać, żeby w ferworze walki nie skręcić gdzieś w bok.
Radary


Dane z pulsometru
HZ 54%
FZ 24%
PZ 10%


Dane wyjazdu:
28.76 km 4.00 km teren
01:19 h 21.84 km/h
Max prędkość:41.90 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Poczytaj mi chłopcze drogi

Piątek, 23 września 2011 · dodano: 24.09.2011 | Komentarze 2

Na miasto wyskoczyć poczytać dziewczynie przemiłą lekturę do poduchy.


Dane wyjazdu:
64.14 km 54.00 km teren
02:51 h 22.51 km/h
Max prędkość:40.86 km/h
Temperatura:16.0
HR max:165 ( 82%)
HR avg:140 ( 70%)
Kalorie: 1998 (kcal)

Czerwony szlak - część pierwsza

Piątek, 23 września 2011 · dodano: 23.09.2011 | Komentarze 0

Korciło mnie żeby wyjść na rower, byle gdzie, bez celu, byle się zajechać po wczorajszym oddaniu krwi. Szykując się do wyjścia wiedziałem, że będzie to jazda w terenie, dlaczego by nie przypomnieć sobie czerwonego szlaku. Skierowałem się spokojnie w stronę Aleksandrowa Łódzkiego. Jechałem zapomnianymi przeze mnie drogami, oglądając co się przez ten rok mojej nieobecności zmieniło.
Na wyjeździe z Łodzi, atrakcja - krzywe drzewa


Sielanka trwała by jeszcze długi czas gdyby nie hałdy piachu za Aleksandrowem w okolicach Rudy Bugaj. Tutejszy las to jedna wielka piaskownica. Zagryzłem ustnik w ustach, nawet sok z gumijagód wieziony w bukłaku na plecach na niewiele się tutaj zdał. Trzeba było cisnąć przez piachy na moich semi-slickach. Do samych Grotnik ścieżka przeplatana piach, twarde podłoże z przewagą tego pierwszego. Lekko zmęczony wjechałem do Grotnik. Miałem połowę trasy za sobą. Tym razem zdecydowanie lepszą, szeroką szutrówką dostałem się do drogi krajowej nr. 1. I pytanie gdzie tu jechać, mapa swoje, a szlaki wymalowane na drzewach swoje.

Okazało się, że ktoś zapomniał wymalować czerwonego :) 500 m dalej już były oznaczenia. Mknąłem dalej odtwarzając sobie w pamięci trasę. W Rosanowie położyli kawałek asfaltu, później znów hałdy piachu doprowadzające do autostrady.

Następnie szlak dziwnie skręca w pole gospodarza, albo to raczej gospodarz z roku na rok sobie powiększa pole orząc jednocześnie szlak, nosz ku**! Podobna sytuacja spotka mnie również przed Smardzewem ;/ Przejeżdżam kawałek dalej, słysząc niepokojący dźwięk. Nie nie to bynajmniej nie mój rower tylko

Wszystkie idą za niewidzialnym wodzem

Kieruję się na Białą, a następnie przez las w Swędowie, który wita mnie dużo mniejszą ilością piachu niż to zapamiętałem z ubiegłych lat, za co jestem losowi wdzięczny - poprzednie piaski wystarczająco mnie zmęczyły, że nie chcę już widzieć przed sobą tego podłoża.

Przejeżdżam przez Swędów, został mi już ostatni kawałek prowadzący przez Podole do Smardzewa, a następnie jeszcze podjazd do Łagiewnik. Wracam do domu zadowolony z przypomnienia sobie części czerwonego szlaku. W kolejnych dniach następne rejony tej wspaniałej łódzkiej pętli.


Dane z pulsometru
HZ 42%
FZ 50%
PZ 6%


Dane wyjazdu:
68.54 km 3.00 km teren
02:29 h 27.60 km/h
Max prędkość:43.31 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Do pracy i w końcu do Magdy :)

Środa, 21 września 2011 · dodano: 21.09.2011 | Komentarze 0

Do pracy i w końcu do Magdy :)