Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pixon z miasteczka Łódź Radogoszcz (łódzkie), Polsk. Mam przejechane 105071.09 kilometrów w tym 20590.67 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.11 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Pixon.bikestats.pl
Największe w Polsce forum rowerowe

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści

Archiwum bloga

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2016

Dystans całkowity:1333.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:36:51
Średnia prędkość:25.84 km/h
Maksymalna prędkość:75.60 km/h
Suma podjazdów:9510 m
Maks. tętno maksymalne:179 (90 %)
Maks. tętno średnie:124 (62 %)
Suma kalorii:11167 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:51.28 km i 3h 04m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
43.70 km 0.00 km teren
01:58 h 22.22 km/h
Max prędkość:72.64 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Przzełęcz Karkonoska od Jeleniej przez Podgórzyn

Niedziela, 29 maja 2016 · dodano: 30.05.2016 | Komentarze 0

opis wkrótce

Przełęcz Karkonoska
Przełęcz Karkonoska © Pixon
Zjazd z przełęczy do Jeleniej
Zjazd z przełęczy do Jeleniej © Pixon


Dane wyjazdu:
146.60 km 0.00 km teren
07:02 h 20.84 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:179 ( 90%)
HR avg:124 ( 62%)
Kalorie: 3849 (kcal)

Karkonoska na dobry początek dnia i góry góry

Piątek, 27 maja 2016 · dodano: 28.05.2016 | Komentarze 0

Bałem się tego dnia już w momencie opublikowania trasy na fb: 150 km po górach, 3,5 km podjeżdżania! To już nie są przelewki, to nie pętla wokół Łodzi. Na trasie czekały nas dwa konkretne podjazdy. Jeden po polskiej stronie Przełęcz Karkonoska, najtrudniejszy podjazd w Polsce, drugi zaś na szczyt Zlate Navrsi. Niby nic, 1400 m. n.p.m. 21 kilometrów to długość wspinaczki na sam szczyt.
Od początku. Startujemy z Sosnówki, czyli Karkonoskiej nie robimy jak to zwykle u nas bywało od Podgórzyna. Jedziemy drogą sudecką pod szlaban. Tam czeka na nas Przemek, który ma nocleg w Karpaczu. Zaczynamy naszą ścianę płaczu. Początek jest masakryczny. Stromizna jest tak duża, że z nóg po kilku szarpnięciach pedałami czuję ból, a oddech staje się urywany.  Pierwszy odcinek mamy za sobą, następuję "wypłaszczenie" nachylenie tutaj sięga ok. 9%. Nieźle zważywszy, ze jeszcze niedawno dochodziło do 20%. Turlamy się tak, by końcówkę przejechać znów z mega dużym nachyleniem. Na górze czeka już na nas Łukasz. Jako pierwszy wjechał na górę tego dnia. Zdziwieni? Nie sądzę. Po chwili jesteśmy już w pełnym składzie czyli: Łukasz, Łukasz (ja), Kamil, Paweł, Przemek, Tomek. Rozpoczynamy pierwszy tego dnia długi zjazd ok. 10 km. W tym momencie dzieje się coś ze Stravą i pięknie ucina mi ten kawałek trasy, co na mapie jest widoczne jako długa prosta. Szkoda :(

Po zjeździe następuję podjazd, a za nim jeszcze jeden, ten właściwy. Mam pierwszy i ostatni tego dnia kryzys na rozpoczęciu tego 20 kilometrowego targania roweru pod górę. Muszę zjeść batona, potem kolejnego. Po wjeździe czeka mnie nagroda, wiozę w plecaku puszkę coli, szkoda, że nie zimnej. Taa i tak jak się okazuje po ok godzinie podjeżdżania też jest pyszna ! :)

Zakładamy kurtkę żeby nie zmarznąć na zjeździe. Teraz kilometry powinny trochę szybciej urosnąć. Tak też się dzieje, zjeżdżamy całość w dobrym tempie, pod koniec zjazdu trzeba się pilnować, żeby nie przegapić odbicia na zachód na Harrachov. Udało się, jesteśmy na dobrej drodze. Przed nami jeszcze hopka. Droga jest piękna. Malownicze rejony, po których jeździliśmy z Porczasem w zeszłym roku. Wtedy było to coś wyjątkowego. Tuż po deszczu, wszystko wokół parowało, widok nieziemski. Tym razem miałem więcej siły żeby patrzeć się na to co wokół, a nie tylko być uczepionym czyjegoś koła. Pamiętna kompromitacja na podjeździe do Harrachova budzi pewien lęk, że i tym razem nie dam rady. Jest inaczej. Kamil podkręca tempo na prawdę nie wiem z czego on jeszcze jedzie. Trzymamy koło i tak do samych Jakuszyc. Tutaj znów się ubieramy, bo przed nami długi, w zasadzie do samej kwatery zjazd.

Nie ma co 150 kilometrów po górach daje w kość. Radość z przejechanych kilometrów ogromna. Świetna wycieczka, świetny trening! :)




Dane wyjazdu:
119.20 km 0.00 km teren
04:41 h 25.45 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:179 ( 90%)
HR avg:120 ( 60%)
Kalorie: 2818 (kcal)

Pętla na rozgrzewkę

Czwartek, 26 maja 2016 · dodano: 28.05.2016 | Komentarze 0

Świetna inicjatywa z wieczorem kawalerskim w górach z rowerami! Zdecydowanie taka forma mi bardziej odpowiada niż wyjście do baru żeby się urżnąć w trupa.
Po przyjeździe rozpakowaniu się, zjedzeniu śniadania i naszykowaniu wyszliśmy na szosę około 11. Dzisiaj nawigował Łukasz. Przejeździliśmy kawał dobrych asfaltów, zagłębiliśmy się do Czech. Drogi w większości były wyśmienitej jakości i jednocześnie niezbyt ruchliwe. Co ważne bo podróżując w 6 osób chciałoby się zamienić z każdym słów kilka. Na ruchliwej drodze to średnia przyjemność.
Pierwsze podjazdy tego dnia i już czułem że będzie dobrze. Ostatnia dwusetka zrobiona w dobrym tempie i składzie przewietrzyła nogę. Naszym głównym celem był przejazd ze wszystkimi, bez szarpania, odjazdów i tego typu zagrywek. W związku z tym tempo było bardziej niż ok. Po prostu mogłem tak kręcić do samego wieczora. I tak też było, na ośrodek zjechaliśmy dopiero około godziny 18.
Na koniec kilka strzałów z dzisiejszego dnia, dopiero jutro zaplanowane było wzięcie lustra.



Dane wyjazdu:
38.00 km 0.00 km teren
h km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Praca i odwiedziny

Środa, 25 maja 2016 · dodano: 30.05.2016 | Komentarze 0

Dziś ostatni dzień przed wyjazdem w góry na wieczór kawalerski. Pora się spakować! Ale zaraz, jeszcze wizyta u Karolczaków. Po pracy wyjechałem Magdzie na spotkanie. Uprzednio zahaczyłem o Zlotno, a następnie dojechałem prawie pod sam central zanim Magdzie przeciąłem drogę. Spowrotem na Żubardź. Posiedzieliśmy do 20 i ulotniliśmy się na szybkie zakupy i pakowanko.

Już jutro czas na ostrą jazdę z Maxxbikiem!


Dane wyjazdu:
25.00 km 0.00 km teren
h km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Praca

Wtorek, 24 maja 2016 · dodano: 30.05.2016 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
25.00 km 0.00 km teren
h km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Praca

Poniedziałek, 23 maja 2016 · dodano: 24.05.2016 | Komentarze 0

Łoo Panie ale ciepło. Lato w maju. Świetnie! :)
Ponad to weekend mega męczący. W sobotę ponad 200 km z przyzwoitą średnią prawie 31 kmh - łódzki pociąg starych wyg. W niedzielę z kolei pobudka o 5 nad ranem i podróż do Tych na maraton robić zdjęcia. Poniżej kilka strzałów.

Bike Atelier MTB Maraton Tychy
Bike Atelier MTB Maraton Tychy
Bike Atelier MTB Maraton Tychy
Bike Atelier MTB Maraton Tychy
Bike Atelier MTB Maraton Tychy
Bike Atelier MTB Maraton Tychy
Bike Atelier MTB Maraton Tychy
Bike Atelier MTB Maraton Tychy
Bike Atelier MTB Maraton Tychy
Bike Atelier MTB Maraton Tychy



Dane wyjazdu:
223.00 km 0.00 km teren
07:13 h 30.90 km/h
Max prędkość:59.80 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: 4500 (kcal)

Wokół największego komina w okolicy w starym składzie

Sobota, 21 maja 2016 · dodano: 24.05.2016 | Komentarze 2

Właściwa wycieczka rozpoczęła się dzisiaj w Sieradzu. O 7:50 odjechaliśmy w składzie [b]tenbashi[/b] i [b]Xanagaz[/b] z dworca Łódź Kaliska. Na miejsce zawiózł nas doskonały skład Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. Czas spędzony na godzinnej podróży w pociągu minął na aktualizacji informacji, co się pozmieniało u nas. W końcu od ostatniej jazdy (2013 rok) minęło trochę czasu. Humory i cięte riposty jak zawsze na najwyższym poziomie. Milutko! :)

Z dworca ruszyliśmy około 9. Wbijamy na starą drogę na Wrocław, która jest koszmarem. Duży ruch i wąsko. Parę kilometrów dalej tuż za zjazdem na "S" robi się ciut luźniej. Szosa prowadzi prosto do Wielunia, kilometry przybywają, Barto studzi nasze zaciąganie, pewnie i dobrze dzięki czemu siły zostają nam do samego końca. Docieramy tak do Wielunia z wiatrem wiejącym gdzieś z boku. W Wieluniu chłopaki załatwiają biznesy na mieście, zaopatrujemy się w biedronce w bułę słodką, colę, wodę i w drogę. Jedziemy tym razem na wschód pchani wspaniale wiejącym wiatrem. Jazda bez większego wysiłku pozwala nam utrzymywać prędkość w okolicy 34-37 kmh. Znów przemawia do nas głos rozsądku Bartka, żebyśmy nie cisnęli tak. Dzięki Bartek! Ktoś tu musi studzić takie zapędy, żeby równo rozkładać siły na całą trasę.
W miejscowości Rusiec odbijamy w stronę widocznych hałd wykopanej ziemi. Zjeżdżamy na drogę gorszej kategorii, jednak asfalt jest w dalszym ciągu miodzio. Kluczymy po krętych asfaltach wśród lasów i hałd ziemi. Jest pięknie, pogoda dopisuje tak samo jak humor, organizm nie protestuje. W Kleszczowie odbijamy na punkt widokowy. Widać z niego całą odkrywkę węgla brunatnego, która już wkrótce po wyczerpaniu się złoża, ma zostać zalana.
Chwila postoju poszły koksy w ruch. Wygrzebałem z szafy jakieś przeterminowane żele z datą przydatności 2015 rok :D Biorę jeden mając nadzieję, że nie zaszkodzi mi bardziej zamiast pomóc dostarczyć szybko węgle. Ruszamy, za chwilę jest sklep, a w nim naszła mnie ochota na kefir. Oczywiście przypomniało mi się o zjedzonym żelu już po zakupie. No nic, próbujemy. Mieszanka, żel, cola, kefir dają radę przez najbliższe naście kilometrów.

W końcu dojeżdżamy do Kamieńska uprzednio delektując się można by rzec rowerową autostradą. Zaczynamy podjazd, niestety niefortunny dla Bartka. Urywa hak przerzutki, dla niego jazda jest już skończona. W czasie kiedy szuka dla siebie wozu technicznego który ściągnie go z trasy, my z Tomkiem robimy jeden podjazd i zjazd. Dowiadujemy się, że Barto ma już transport.
Lecimy we dwójkę z Tomkiem do Łodzi. Piękne równe drogi zostają zamienione na dziurawą, połataną drogę bez pobocza na Bełchatów. Obawy, co do wiatru w twarz okazują się nieuzasadnione. Wieje dalej gdzieś z boku, minimalnie dmuchając w klatę. Źle nie jest.

W Bełchatowie mieście NIE dla rowerów, co rusz zakaz ruchu po drogach. Obok co prawda leci ścieżka, niestety poprzecinana jest co chwila bocznymi drogami wyjazdowymi z osiedli. Jej jakość również nie jest najlepsza. Z premedytacją i pełną świadomością konsekwencji trzymamy się ulicy. Jestem zbyt zmęczony, żeby dodatkowo zwalniać przed każdym takim przejazdem lub wskakiwać na krawężnik. Życzliwi kierowcy wyprzedzają nas bez trąbnięcia. Dzięki!

Z Bełchatowa droga w zasadzie jest prosta jak drut. Z małą hopką w Dłutowie. Mniej więcej w połowie drogi między Bełchatowem a Pabianicami mam już odcięcia. Wtedy puszczam Tomka na zmianę. Nie wspomniałem jeszcze że dzisiaj wszyscy równo pracowali? Elegancko, nikt nie cwaniakował ani nie wiózł się na kole.
Przed Pabianicami jeszcze próbujemy się uczepić na koło jednemu kolarzowi, natomiast Tomasz już nie daje rady. Za chwilę zatrzymujemy się na ostatni dzisiaj postój. Pączek, tymbark i trzeba się zbierać żeby się nie zasiedzieć. Przez Pabianice przejeżdżamy sprawnie i kierujemy się na Widzew. Docieramy na tyły Lublinka, Tomasz wraca przez Retkinię, a ja jadę do Pabianickiej ulicą Chocianowicką. Następnie Przestrzenną i Kolumny do domu.

Dzień kończę zmęczony, ale szczęśliwy z przejechanego dystansu i bardzo dobrej średniej. Oby to zaprocentowało przy najbliższej okazji w górach.

Malowniczo
Malowniczo © Pixon
Szosa równa jak stół
Szosa równa jak stół © Pixon
Punkt widokowy na odkrywkę węgla brunatnego Bełchatów
Punkt widokowy na odkrywkę węgla brunatnego Bełchatów © Pixon
Asfalty wokół kopalni
Asfalty wokół kopalni © Pixon
Barto z pękniętym hakiem, dla niego to już jest koniec trasy
Barto z pękniętym hakiem, dla niego to już jest koniec trasy © Pixon



Dane wyjazdu:
25.00 km 0.00 km teren
h km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Praca

Piątek, 20 maja 2016 · dodano: 24.05.2016 | Komentarze 0

Weekend! :)


Dane wyjazdu:
25.00 km 0.00 km teren
h km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Praca

Czwartek, 19 maja 2016 · dodano: 24.05.2016 | Komentarze 0

Od nowa robi się ciepło. Zbliżający weekend zapowiada się słonecznie. I dobrze w końcu trasa konkret na nas czeka.


Dane wyjazdu:
58.30 km 0.00 km teren
01:54 h 30.68 km/h
Max prędkość:43.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

W końcu nowe

Środa, 18 maja 2016 · dodano: 19.05.2016 | Komentarze 0

Zapomniałem zabrać ze sobą narzędzi, chociażby imbusa 5 w celu wyregulowania przerzutek po ostatniej wymianie linek i pancerzy. O ile tył udało się na śrubie baryłkowej dokonać podregulowania, tak z przodem było gorzej i przy blacie i najmniejszych tarczach lekko obcierał. Poprawimy to po powrocie.
Dzisiaj znów wyjazd na południe, jednak zamiast pod sam Tuszyn odbiłem w Kalinku na wschód. W Romanowie się zagubiłem i dojechałem do Woli Rakowej. Z Woli Rakowej nawrotka na Pałczew. Tutaj chwilę pojechałem by tym razem skończyła mi się droga gdzieś w polu. Wkurzony zawróciłem do drogi krajowej 714 i popędziłem do Kurowic. Następnie na Tomaszów Mazowiecki i za chwilę w bok na Zieloną Górę. Ciekawą drogą wśród lasu, zakończoną krótkim 4,5% podjazdem do Gałkowa!
Nowa owijak, napęd jak nowy, aż chce się jeździć! Rower przygotowany do sobotniego ultra dystansu :)