Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pixon z miasteczka Łódź Radogoszcz (łódzkie), Polsk. Mam przejechane 104999.79 kilometrów w tym 20590.67 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.11 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Pixon.bikestats.pl
Największe w Polsce forum rowerowe

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści

Archiwum bloga

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści
Dane wyjazdu:
109.00 km 90.00 km teren
06:05 h 17.92 km/h
Max prędkość:45.60 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Bike Orient Łódź 2014

Sobota, 25 października 2014 · dodano: 25.10.2014 | Komentarze 5

Kiedy wstajesz w sobotę o 7:15, a na termometrze widzisz temperaturę w okolicach 0°C, pierwsza rzecz jaka przychodzi Ci do głowy, to zawinąć się ciaśniej w kołdrę odwrócić się na drugi bok i iść spać.

Nie dzisiaj, nie w takim dniu w którym można pojechać na kultową imprezę zwaną Bike Orientem.

Pewnie zastanawiacie się co w niej jest takiego, że nawet w taką pogodę o tak wczesnej porze człowiek zrywa się z łóżka i szykuje się do wyjścia. Ja wiem, niestety moje dystalencie pisarskie nie wprowadzi Was w klimat tej imprezy. Dlatego najlepiej jak pojedziecie i sami się przekonacie!
Szykowanie do startu
Szykowanie do startu © Pixon
Nowatorskie, eleganckie mapniki
Nowatorskie, eleganckie mapniki © Pixon
Kolejni uczestnicy na starcie
Kolejni uczestnicy na starcie © Pixon
Dzień dobry wstajemy
Dzień dobry wstajemy © Pixon
Hmmm a trzeba było zostać w domu przy kominku
Hmmm a trzeba było zostać w domu przy kominku © Pixon
Koksy, koksy, wiadomo kto kogo będzie gonił
Koksy, koksy, wiadomo kto kogo będzie gonił © Pixon
Rowery w gotowości
Rowery w gotowości © Pixon
Epoka lodowcowa
Epoka lodowcowa © Pixon
Łódź kreuje i wspiera, masa ludzi jak na tę aurę
Łódź kreuje i wspiera, masa ludzi jak na tę aurę © Pixon
Tomalos czemu ty mi się ciągle mylisz z Maviciem :)
Tomalos czemu ty mi się ciągle mylisz z Maviciem :) © Pixon
Mapy i przewodniki po województwie Łódzkim, chyba pora coś takiego sobie nabyć chociażby z samej ciekawości doształcić się co nieco o historii
Mapy i przewodniki po województwie Łódzkim, chyba pora coś takiego sobie nabyć chociażby z samej ciekawości doształcić się co nieco o historii © Pixon
Czekamy na mapy
Czekamy na mapy © Pixon
Czekaj czekaj najpierw do 8, później obskoczymy trókącik, a na końcu 69
Czekaj czekaj najpierw do 8, później obskoczymy trókącik, a na końcu 69 © Pixon
Patrz uważnie i zapamiętuj...moment przed rozdaniem map
Patrz uważnie i zapamiętuj...moment przed rozdaniem map © Pixon
JAM zbiera drużynę do rekreacji
JAM zbiera drużynę do rekreacji © Pixon
Kermit na kierownicy tego jeszcze nie grali
Kermit na kierownicy tego jeszcze nie grali © Pixon

O 9:15 rozdano nam mapy, jako że podchodziłem do dzisiejszego startu na luzie dlatego zająłem się bardziej fotografią, aniżeli dokładnym studiowaniem mapy. W końcu na to przyjdzie czas, nie od dziś wiadomo, ze co nagle to po diable :D
Ta TA Taaaaaadaaaaam! Jest i moja mapa :)
Ta TA Taaaaaadaaaaam! Jest i moja mapa :) © Pixon
NEgocjacje najbardziej optymalnego wariantu trasy... w toku
NEgocjacje najbardziej optymalnego wariantu trasy... w toku © Pixon
Ostatnie negocjacje co do wyboru trasy
Ostatnie negocjacje co do wyboru trasy © Pixon

9:28...za 2 minuty startujemy. Chyba pora schować aparat i przyjrzeć się co braciszkowie Banaszkiewiczowie przyszykowali dla nas. Tragedii nie ma, są punkty łatwe do zlokalizowania, ale są też gdzieś w głębi lasu, na ścieżkach o szerokości roweru dla niemowlaka. Co gorsza ścieżki te przykryły spadające z drzew liście.

9:30 ruszam
Planuję zrobić trasę od południa zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Na pierwszy ogień idzie punkt nr. 18. Idzie... a właściwie nic nie idzie jak powinno. Nie mogę się dostosować do skali mapy 1:15 000. To bardzo mała skala, przez szczegółowa. Zrobisz dwa obroty korbą i jesteś centymetr dalej na mapie. Po kilku podejściach, paru zawrotach udaje się znaleźć i zdobyć pierwszy punkt!!!!
Oby kolejne poszły bardziej gładko.
Pierwszy punkt zdobyty! Jestem zwycięzcą :D!
Pierwszy punkt zdobyty! Jestem zwycięzcą :D! © Pixon


Z 18, jadę na południe by zdobyć bardzo łatwo położony niemalże przy samej drodze punkt nr. 12. Można trafić z zamkniętymi oczami niemalże. Wsiadam na rower i tnę ulicą Serwituty? do 8. Teren dobrze mi znany, ponieważ często korzystałem z tej drogi chcąc jechać z Łagiewnik w stronę miasta.
Las Łagiewnicki, punkt bardzo mało widoczny, przez co łatwy do przeoczenia
Las Łagiewnicki, punkt bardzo mało widoczny, przez co łatwy do przeoczenia © Pixon

Wracam z powrotem do Arturówka i wspinam się kamienistą ścieżką na wzniesienie/polankę czyli do punktu nr. 6. Niestety mijam go, by po chwili zorientować się, że przejechałem i cofnąć się we właściwe miejsce. Spotykam tutaj radosną brać z rowerowych sobót. W zasadzie to nie wiem czy to nazwa własna i powinna być z dużych liter pisana?
I etap, las Łagiewnicki, RS walczą ile mogą
I etap, las Łagiewnicki, RS walczą ile mogą © Pixon
I etap, las Łagiewnicki, RS walczą
I etap, las Łagiewnicki, RS walczą © Pixon
I etap, las Łagiewnicki
I etap, las Łagiewnicki © Pixon

Ruszamy wspólnie, przed nami zjazd do Łagiewnik. Odbicie w bok i docieramy do miejsca pamięci. WOW! Jeżdżę tyle czasu w tych okolicach i nigdy wcześniej tego nie widziałem! Jak zawsze Bike orient mnie nie zawiódł i mogłem poznać nowe miejsca.
No to tyle z euforii, teraz przyjdzie czas na kilka niecenzuralnych słów...Oraz głos w głowie: "A nie mówiłem, trzeba było napęd wymienić miesiąc temu" Przy ruszaniu zrywam łańcuch, Wiki pomaga mi zepchnąć graty ze ścieżki i na odchodne rzuca "Pixon ty to masz nogę"
Myślę sobie
- taaa miałem :)
Szlak trafił mój łańcuch, pora wymienić to badziewie
Szlak trafił mój łańcuch, pora wymienić to badziewie © Pixon

Po szybkiej akcji skuwania łańcucha, wsiadam na rower i doganiam rowerową brać w wąwozach przy stawach w Łagiewnikach. Tutaj kolejny dobrze ukryty punkt, czystym fartem udaje się go odnaleźć. Jak to mówią, głupi ma szczęście.

15-stka zaliczona :D - za takie rzeczy ponoć prokurator ściga, dlatego nie róbcie tego w domu :P

Pora na Ruską Górę w Łodzi! Punkt nr. 4 odnaleziony bez większych problemów. Punkt nr. 4 pod koniec pierwszego etapu przyczyni się do podniesienia mi ciśnienia. A to za sprawą nieprawidłowego oznaczenia drewnianego słupka. Stempel potwierdzający przejazd w pk. 4 postawiłem na karcie przy 5 zgodnie z napisem na drewnianym słupku. Pod koniec podczas rekonesansu co mam jeszcze do zrobienia aż się cały zagotowałem jak mogłem być przy pk. 4 i go pominąć przy stemplach. Suma sumarum wszystko się zgodziło.

Dalej dalej dobra passa niech trwa 10 podbita jedziem dalej.

Przyszła pora na pk. 17... sławetne w ostatnim czasie i opustoszałe komu opony miłe WĄWOZY. Punkt bardzo łatwy do znalezienia w widocznym miejscu, co by nie ryzykować, przeprowadziłem rower przez całe wąwozy.

Pora zmierzyć się z 15. Tutaj juz ciut gorzej, dobra passa minęła. Chwilę trzeba było pokrążyć, poszukać zanim namierzyłem drewniany palik wbity w ziemię.

Kolejno 9 - bez większych problemów, pk. 1 szczyt góry łatwizna. Następnie niebieski szlak niemalże wprowadził nas liściastą dróżką do pk. 11. Jeden z przyjemniejszych punktów do odszukania, jednak bardzo zdradliwy przez omszałe gałęzie zalegające na ścieżce.
Gdzieś w Łagiewnikach na jednym z pk. kontrolnych. Teraz przetniemy szosę udamy się na północ i jesteśmy w bazie
Gdzieś w Łagiewnikach na jednym z pk. kontrolnych. Teraz przetniemy szosę udamy się na północ i jesteśmy w bazie © Pixon
Gdzieś w Łagiewnikach na jednym z pk. kontrolnych. Duma ze zdobycia kolejnego punktu
Gdzieś w Łagiewnikach na jednym z pk. kontrolnych. Duma ze zdobycia kolejnego punktu © Pixon

Teraz tym samym szlakiem niebieskim do 14 i radośnie lecz z mniejszym entuzjazmem przyszło mi odszukać ostanie trzy z pierwszego etapu. Mianowicie 3, 7 i 13. O ile pierwsza poszła całkiem sprawnie tak z 7 i 13 trochę się namęczyłem. W tym wypadku wspólną pracą udało się utorować drogę do tych punktów.

Na deser został rodzynek położony na żółtym szlaku na wzniesieniu, które należy do trasy jutrzejszego wyścigu. Schowałem mapę do kieszeni. Wrzuciłem blat i pognałem przed siebie. Później szybko do bazy po drugą część mapy...

Pora na drugi etap jazdy w nieznane,
jazdy w najodleglejsze rejony Łodzi, szukania lampionów ukrytych gdzieś w polach, zakolach rzek i innych ciekawych krajobrazowo punktach. Koniec mędrkowania czas zerknąć na mapę...
Zanim to nastąpiło poszedłem do kuchni ukroiłem sobie kawałek ciasta owocowego, zamieniłem słowo z JAMem, a następnie rozkoszując się gorącą herbatką podumałem nad mapą. A było nad czym. Do tej pory zaznaczone dokładnie punkty określały miejsca w terenie w których należało się spodziewać punktu. W drugim etapie okrąg o powierzchni 0,2 km^2 wskazywał całkiem spory teren do przeszukania.

Jedno było klarowne, to kolejność zaliczania punktów kontrolnych. Jako pierwsze padły Łagiewniki Nowe i dobrze skryta gdzieś w dziurze wśród pól 12. Następnie przez pole gospodarza, poganiany przez podwórkowe burki, wydostałem się na ulicę i pognałem w kierunku Smardzewa na odcinek specjalny Malinka!
Zaznaczony na osobnym rysunku track pokazywał w którym miejscu można spodziewać się lampionów. Jeden na podjeździe pod skocznie, kolejny na trasie medicupa i jeszcze jeden na samym końcu tuż przy wyjeździe na pola. Uff poszło gładko 3 pkt ekstra zdobyte :)

Kierunek Ciosny! Pomijam bufet, wiozę ze sobą termos z herbatą i czekoladę, powinienem dać radę na tym co mam. Droga na Ciosny, łatwa i przyjemna, wiatr dmucha z boku więc nie jest uciążliwy. Na ogrodzenie w Ciosnach natykam się za sprawą kątem oka zauważonego rowerzysty. Co prawda w pierwszej chwili pomyślałem sobie, że również facet błądzi. Po 500 metrach i dojeździe do drogi asfaltowej, czyli granicy okręgu wyznaczającego pkt. 9, zawracam i zdaję sobie sprawę, że go minąłem.

Ufff znaleziony. pk. 9 jest zarówno moim 5/17 z drugiego etapu jak również bufetem. Zgłodniałem i zmarzłem już trochę, dlatego czym prędzej trzeba coś z tym zrobić. Herbata z czekoladą otwierają mi drzwi do posiłkowego raju, cudownie ogrzewają i jednocześnie słodzą podniebienie. Cudo!

Oto i on mój prowiant. Gorąca herbata i czekolada - Jest MOC!
Oto i on mój prowiant. Gorąca herbata i czekolada - Jest MOC! © Pixon
Ciosny, bardzo przyjemny punkt przy którym zrobiłem sobie postój żywieniowy
Ciosny, bardzo przyjemny punkt przy którym zrobiłem sobie postój żywieniowy © Pixon

Na tym punkcie zastanawiam się czy by nie obrać kierunku na bufet i do bazy. Ambicja i chęć zobaczenia co jeszcze czeka po drodze biorą górę. Jadę na pk. 14 Zimna woda. Po gorącej herbacie Zimna Woda (takie oznaczenie miejsca z mapy) już nie taka straszna i odpychająca. Do punktu docieram chwilę później. W miarę łatwy do zlokalizowania, ponieważ na wzniesieniu dzięki czemu łątwo go widać.

Teraz pora na jazdę bardziej na czuja, węch, intuicje czy co tam jeszcze. Trzymam kierunek południowy tak aby dotrzeć do pk. 13. Łatwo nie jest, Grotnickie lasy gdzieniegdzie pokazują swój prawdziwy pazur wciągając mnie w swoje piaskowe szpony. Kręcę tracąc mnóstwo sił. Wiatr jakby zmienił kierunek, WRÓĆ, to ja zmieniłem kierunek na powrotny do Łodzi. Teraz już wiem czemu w tamtą stronę tak dobrze się jechało. Pk. 13 jak się okazuje to według mnie najtrudniejszy do zlokalizowania punkt. Gdyby nie przypadek, że znalazłem się w tym samym miejscu w tym samym czasie z inną osobą biegnącą do niego, pewnie bym kilka wiązanek tam puścił.

Jeden z najlepiej według mnie ukrytych pk. kontrolnych dzisiaj
Jeden z najlepiej według mnie ukrytych pk. kontrolnych dzisiaj © Pixon
Znalezienie tego punktu byłby niemożliwe gdyby nie pobiegnięcie za jednym z poprzedzajacych mnie zawodników
Znalezienie tego punktu byłby niemożliwe gdyby nie pobiegnięcie za jednym z poprzedzajacych mnie zawodników © Pixon


Z Grotnik cisnę do Jedlicza położonego w bezpośredniej bliskości. Będzie ciężko, masa małych uliczek zmęczenie, zmarznięcie nie pozwalają się skupić. Po kilku rundkach, zwiedzeniu każdej ślepej uliczki odnajduję kolejny pk. nr 8.

Czasu zostaje coraz mniej, nogi już nie te same. Dlatego rzucona propozycja współtowarzysza z Jedlicza o wspólnej jeździe do pk. 16 w okolicach Małej Brużycy stawia mnie na nogi. W zasadzie sama myśl o jeździe asfaltem pod wiatr po zmianach daje mega zastrzyk energii. Wyprowadzam poznanego kolegę z Jedlicza i jako pierwszy daje zmianę, na skrzyżowaniu z drogą na Zgierz oraz Aleksandrów, odbijam do osi jezdni dając znać, że mam już dość. Czekam, czekam i doczekać się nie mogę na moja zmianę. Odwracam się, a mojej zmiany już nie ma. Na pk. 16 dojeżdżam bez większych problemów, mój współtowarzysz mnie również wkrótce dogania.

Została mi jeszcze 17 i 7. Punkt nr. 17 położony jest na terenach przemysłowych Boruta. Dojazd do tej pory znałem tylko z jednej strony, dlatego zdziwiłem się patrząc na mapie, że jest opcja z drugiej podjechać skrótem. Oczywiście człowiek zmęczony szuka skrótów, tam gdzie ich nie ma, w efekcie musiałem się wracać, oblepiony jakimś błotem. Na 17 docieram bez większych problemów swoją starą dobrze mi znaną drogą. Chwila postoju zasiadam do herbatki by za chwilę powitać grupę RS'ów. Długo tu z nimi nie zasiedziałem, ponieważ zebrałem się na 7. Dobrze znanymi mi drogami z dzieciństwa, przez las okręglik, a następnie wzdłuż torów, zatriumfowałem przybijając mój ostatni dzisiejszego dnia stempel.

O 16:30 dojechałem do biura zawodów. Oddałem swój manifest i rzuciłem się na stojące na stole cytrusy jak emerytka na oranżadę na jednej z miastowych wigilii :D

To by było na tyle :)





Komentarze
Pixon
| 13:27 wtorek, 28 października 2014 | linkuj darty24 - zawsze chciałem podejść do jakiegoś rajdu bardziej luźno, wręcz amatorsko. Wziąć bułkę w kieszeń, aparat w plecak, cieszyć się każdym kilometrem, nowym widokiem zapominając o rywalizacji. W końcu po 7 latach udało mi się to wykonać w 100%. Świetne przeżycie.


Bartek - szkoda, że go nie przezwyciężyłeś. Ja miałem to samo, dodatkowo 7 rano na budziku... Ominął Cię na prawdę kawał dobrej imprezy rowerowej. Może jakbyś zmieniał napęd i zamawiał w jakimś sklepie internetowym to podczepiłbym się z Tobą do wspólnej wysyłki. Wyszłoby taniej. ;)

Stiven - słusznie, po głębszym spojrzeniu w oczy, to krokodyl ;]

Michal - a kto go tam wie, jakie to cudowne opcje kryje w sobie ten zwierz ;)
Michal | 13:03 wtorek, 28 października 2014 | linkuj Powinien być jeszcze zintegrowany z kompasem i wskazywać paszczą północ :)
Stiven | 17:11 poniedziałek, 27 października 2014 | linkuj 601 to nie Kermit to Krokodil. Był ze mną na wszystkich Bajkach i Orientakcjach :)
tenbashi
| 14:10 poniedziałek, 27 października 2014 | linkuj Super zdjęcia jak zawsze. Mnie dopadł leń jak zobaczyłem na termometrze -1C. Udało się wyjść ale później, zresztą mieliśmy okazję się przywitać. W sumie na dobre wyszło, że nie brałem udziału gdyż po 30km jak tylko wjechałem na osiedle mój napęd powiedział KAPUT w sensie dosłownym. Czas w końcu zmienić napęd.
darty24
| 07:09 niedziela, 26 października 2014 | linkuj Doskonały fotoreportaż! Pamiętam jak wiosną mówiłeś o skaczącym łańcuchu, długo czekał na zmianę. Gratulacje z ukończenia i podejścia (z aparatem) do rajdu.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa rzete
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]