Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pixon z miasteczka Łódź Radogoszcz (łódzkie), Polsk. Mam przejechane 107746.74 kilometrów w tym 20590.67 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.01 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Pixon.bikestats.pl
Największe w Polsce forum rowerowe

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści

Archiwum bloga

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści
Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2007

Dystans całkowity:273.04 km (w terenie 72.42 km; 26.52%)
Czas w ruchu:12:51
Średnia prędkość:21.25 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:24.82 km i 1h 10m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
26.93 km 1.02 km teren
01:02 h 26.06 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:


Pierwszy wpis w tym

Piątek, 2 lutego 2007 · dodano: 02.02.2007 | Komentarze 0


Pierwszy wpis w tym miesiącu musiał czymś się odznaczać, charakteryzować. Postanowiłem, że dzisiaj przejadę sobie szybciej krótszy dystans i powalczę o lepszą średnią. Udało mi się to całkiem nieźle, jednak niektórzy zaraz powiedzą, że na takich dystansach to oni mają po 30 km/h. Szczerze powiem tak, miejcie nawet i 40 km/h ja nie mam siły na tyle, przynajmniej w okresie zimowym gdzie forma jednak trochę spada. Osobiście jestem usatysfakcjonowany z tego wyniku gdyż wiem, że żaden ze znajomych by tego nie osiągnął.

Tyle tytułem wstępu, powróćmy do mojego dzisiejszego szybkiego :D przejazdu, który przebiegł w całości przez szarą, brudną, wilgotną i gdzieniegdzie strasznie mokrą Łódź.
Za miejsce startu na trasę jak zwykle trzeba przyjąć wyjazd z domu na zabłoconą, szutrową ulicę. Przeczołgałem się przez nią w żółwim tempie żeby zbytnio się nie pomoczyć. Wyjeżdżając na Zgierską (krajowa "1") w kierunku centrum śmigałem lekko ośnieżonym chodnikiem ze znacznie zwiększoną prędkościom dopóki nie doprowadziłem do poślizgu koła a w efekcie do prawie udanej, efektownie wyglądającej wywrotki. Po tym incydencie pomyślałem, że póki nie wyjadę na lepszą nawierzchnie nie ma co szaleć. Doczłapałem się tak do Al. Włókniarzy i zjechałem na ulicę. Nie spodziewałem się jednak, że przy słońcu które od rana świeciło może się utrzymywać tyle wody na ulicach. Widocznie tereny bardzo podmokłe. Zwiększyłem tempo, jednak gdy zaczęło mocno chlapać ponownie zwolniłem do śmiesznie niskiej prędkości.
- Cóż pomyślałem dzisiaj to sobie raczej szybko nie pojeżdżę a jednocześnie i nie nadrobię tej prędkości.
Sytuacja się nieco poprawiła kiedy dojechałem do innej struktury asfaltu i mogłem wreszcie wejść na obroty. Z taką już lepszą prędkością dojechałem do Piłsudzkiego gdzie wjechałem na ścieżkę rowerową którą dojechałem dalej do ul. Kopcińskiego z której miałem dwa kroki do Łódzkiego Polmosu :D, jednak trunki z tej firmy osłabiają znacznie kondycję i źle wpływają na organizm więc skierowałem się Kopcińskiego w stronę cmentarza na Dołach. Jazda tą ulicą to istny koszmar.
- Widziałem już lepiej skanalizowane odcinki nowych nawierzchnie w Łodzi ;)
Jak już wspomniałem wody od groma, jednak pomyślałem że lepiej utrzymywać tą prędkość a mokrymi ciuchami będę się martwić później. Jadąc tak dalej wjechałem na jedno z większych rond w Łodzi zwane Rondem Solidarności i udałem się dalej ulicą Stykowską i Inflancką. Na ostatniej z wymienionych wody więcej niż na Kopcińskiego. Chlapało tak, że momentalnie spodnie, bluza, buty przesiąkły wodą. Zrobiło się trochę ciężko jednak z uporem walczyłem o coraz to wyższe prędkości lub po prostu utrzymane dotychczasowych już i tak mocno wyśrubowanych :) Dalej kierując się już w stronę domu Łagiewnicką po ścieżce dla rowerów gdzie tradycją już jest, że trzeba wymijać rzędy samochodów postawionych na naszej drodze. Także test przyczepności zaliczyła również i opona :]
Łagiewnicką dojechałem do Zgierskiej i dalej do domu jak opisane zaraz na początku.

Wycieczka udana, przede wszystkim dlatego, że miałem za dużo energii i musiałem ją jakoś mądrze spożytkować. Teraz siedzę w domu i odpoczywam myśląc gdzie przejadę się jutro.

Foto-relacji brak, powód: Nie było czasu robić zdjęć, no i przede wszystkim nie było żadnych ciekawych obiektów. Wszędzie szaro, mokro, brudno.