Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pixon z miasteczka Łódź Radogoszcz (łódzkie), Polsk. Mam przejechane 105259.76 kilometrów w tym 20590.67 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.06 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Pixon.bikestats.pl
Największe w Polsce forum rowerowe

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści

Archiwum bloga

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści
Dane wyjazdu:
14.00 km 14.00 km teren
00:58 h 14.48 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Objazd trasy

Piątek, 25 maja 2012 · dodano: 31.05.2012 | Komentarze 1

Ruszam po stoku na łące, w tym roku podjazd jest jednak krótszy i kończy się mniej więcej w połowie długości. Po nim jest kręty zjazd między hopkami i korzeniami. Docieram do okolic wodospadu Podgórzyn. Teraz podjazd i znów podjazd, tym razem drogę przegradza kamień. Próby pokonania go wychodzą mizernie na 5 razy udaje się jedna. Trzeba będzie tu podejść.

Następnie kawałek wytchnienia i największy wyciskacz łez, podjazd na łączkę. Koła zachowują się jakby były zasysane przez trawę, rower nie chce jechać, w pierwszym momencie czuje się jakby zacisnęły mi się oba hamulce. Takie wrażenie ma jednak każdy.

Kolejny odcinek najeżony jest korzeniami i czymś w rodzaju brunatnego pudru przemieszanego z korą i igłami. Po nawrocie zostawiam tę sekcje za sobą i przygotowuje się do pierwszego trudniejszego odcinka, zjazd po śliskim kamieniu, w inne otoczaki. Pierwsza próba kończy się katapultowaniem przez kierownicę i lądowaniem gdzieś na skałach obok. Druga jest już lepsza, gdyby nie paraliżujący strach po nieudanym pierwszym razie.

Jadę dalej, nabierając coraz większej pokory. Zjazd łatwy i przyjemny, na drugim okrążeniu okażę się na tyle zdradliwy, że znów wylecę przez kierę i wytaplam się w błocie jak świnia w korycie. Następnie teren robi się trochę spokojniejszy, by przywitać nas podjazdem wśród kamieni. Lawiruje między nimi, niestety koła się ślizgają, a ja nie mogę ich opanować; zatrzymuję się w połowie podjazdu a dalej już podchodzę. Dopiero na czasówce po raz pierwszy podjeżdżam go co kosztuje mnie masę wysiłku.

Kilometry lecą, jestem już w połowie trasy, jeszcze znany mi już s poprzednich edycji zjazd po telewizorach. Doświadczenia tego nigdy nie zapomnę, moment kiedy pokonywałem go pierwszy raz. Strach w oczach, a następnie ogromna adrenalina rozchodzącą się po całym ciele. Tym razem towarzyszące mi uczucia są podobne jednak mniej zwielokrotnione. Ostatni szybki zjazd i podjazd do samej mety. Wspaniała trasa!


Chwila refleksji
Teraz już Wiem, to nie będzie wyścig dla cieniasów. Mając w pamięci mój popisowy lot przez kierownicę na jednym ze zjazdów. Zarycie niczym rasowy, karkonoski dzik ryjem w glebę, oraz kąpiel błotną kawałek dalej stwierdzam, że będzie to ciężki kawałek chleba.


Zachód z okna z O.W Kaliniec Danuta



Komentarze
siwy-zgr
| 11:02 piątek, 1 czerwca 2012 | linkuj "znany mi już s poprzednich" :)

Czytam wpisy w kolejności żeby zobaczyć co później napiszesz, po wyścigu.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa wstar
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]