Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pixon z miasteczka Łódź Radogoszcz (łódzkie), Polsk. Mam przejechane 107748.18 kilometrów w tym 20590.67 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.01 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Pixon.bikestats.pl
Największe w Polsce forum rowerowe

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści

Archiwum bloga

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2009

Dystans całkowity:882.45 km (w terenie 276.97 km; 31.39%)
Czas w ruchu:40:16
Średnia prędkość:21.92 km/h
Maksymalna prędkość:74.90 km/h
Maks. tętno maksymalne:200 (100 %)
Maks. tętno średnie:189 (94 %)
Suma kalorii:9204 kcal
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:40.11 km i 1h 49m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
188.91 km 8.00 km teren
08:29 h 22.27 km/h
Max prędkość:51.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Zalew Sulejowski, Niebeskie Źródła, bunkry w Konewce

Sobota, 2 maja 2009 · dodano: 03.05.2009 | Komentarze 9

Około 9 z minutami chłopaki wstawili się naprzeciwko centralu II, nawet Tomek z natury spóźnialski pojawił się po dwóch minutach od czasu 0.
Czterech pancernych w kaskach © Pixon

Poczekaliśmy 10 minut na zabłąkane dusze i ruszyliśmy ulicą Piłsudskiego w kierunku Korczaka gdzie mieliśmy zabrać nasze ostatnie brakujące ogniwo.
Łódzkie biurowce

Tu się nie doczekaliśmy kwintetu, natomiast sytuacja się zmieniła w okolicach Carrefoura. W pełnym składzie jechaliśmy na południe kierując się na Tomaszów. W okolicach Woli Rakowej zrobiliśmy pierwszy nieplanowany postój.
mus to mus

W Brójcach odbiliśmy z ruchliwej trasy i znaleźliśmy się na sielankowej wiejskiej drodze cały czas kierując się na Czarnocin, Baby, aż po Wolbórz.
Żółty,niebieski, czerwony pomieszany z czarnym i srebrnym, tego wieśniaka wypuściliśmy na przód. © Pixon

Uwaga ! Zieloni na drodze © Pixon

Prezes wycieczki © Pixon

Sielankowo © Pixon

Jedziemy, jedziemy, jedziemy co niektórym słońce za mocno grzeje po grzbiecie, stąd różne dziwne pomysły
Superman? Nie to tylko co najwyżej superSiwy © Pixon

Przejeżdżamy przez Czarnocin oglądając się na prawo i lewo za tutejszymi "niuniami" z nad zalewu. Bieda zatem czas odwiedzić tyły peletonu w celu poszerzenia horyzontów :) W międzyczasie mija nas Krzysiek, z którym udaje mi się zamienić kilka słów na osobności, zostawiając w tyle naszą grupę "turystów". W Biskupiej Woli Krzysiek odbija na Tuszyn, a ja czekam na ekipę, która nie wiedzieć czemu robi następny niezaplanowany postój
Kolejny postój, biskupia Wola © Pixon

Niby kształtem zbliżone do kiełbasy, a jednak nie to samo © Pixon

Godzina 11.00 na zegarze, do spotkania z Premiere2 (fr.org), Przemkiem pozostało 30 minut. Wsiadamy na rower i wyruszamy w długą drogę do celu. Baby kolejna miejscowość na naszej trasie przejazdu, a za nią Lubiatów i Wolbórz.
Ostatni będą pierwszymi © Pixon


I'm like a bird © Pixon

Arka szatana © Pixon

Podziękowania dla fotografa ? © Pixon


Przed Wolborzem telefon od Przemka z prośbą o zmianę lokalizacji początkowego spotkania na Smardzewice, dla nas żaden problem zatem postanowione i po zakupach w Wolborzu kierujemy się na tamę. Jedziemy dobrze sobie znanymi drogami po dniach spędzonych w ubiegłym roku w Wolborzu na bikeoriencie. Bez problemowo docieramy przez Borki do Smardzewic włączając w ekipę Przemka czekającego przed wjazdem na tamę.
Smardzewice, zalew Sulejowski za plecami © Pixon


W pełnym składzie obraliśmy cel Niebieskie Źródla, przereklamowane, nieciekawe, pełne turystów idących tam licząc że zobaczą coś niezwykłego.
"....I wyszedł potwór ze źródła pozostawiając po sobie niebieski odwłok odbijający światło, nadający wodzie lazurową barwę."
Niebieskie Źródła © Pixon



Ekipa korzysta z każdej wolnej chwili żeby uzupełnić stracone kalorie. w końcu jadąc z tyranem Pixonem nie wiadomo kiedy będzie następny postój :D
Tankowanie przed startem © Pixon


Z Niebieskich Źródeł pojechaliśmy do Wąwała, a w mijanych Ciebłowicach Dużych natrafiliśmy na palmę...
Bez wątpienia, niektórym palama uderza do głowy © Pixon

Zbliżenie nietuzinkowego pomnika przyrody © Pixon


Niezwykły element polskiego krajobrazu zostawiamy za sobą i zbliżamy się do Spały, która przez ostatnie lata zrobiła się kurortem na miarę takich miast jak Kołobrzeg, Międzyzdroje czy Zakopane.
Zanim dotarliśmy do Żubra, przygotowaliśmy fotorelację rowerowej braci, czyli jak poderwać osobę na rower.
1. Na dotyk - podobno zły boli przez całe życie

2. Na prężenie tricepsów

3. Na zimny łokieć

4. Od tył

5. Na odległość


Krótki poradnik pozwoli następnym razem uniknąć nieporozumień. A my dalej w świat szeroki przekraczamy rzekę Pilicę

Już tylko krok dzieli nas od pamiątkowego zdjęcia przy Żubru, które pstryk! pstryk! udaje się zrobić i uwiecznić naszą wspaniałą ekipę.

Pstrykanie za pasem, teraz na jedzenie nadszedł czas, Siwy kucharz wycieczki wyjmuje z plecaka dorodne upieczone nogi od kurczaka i dzieli je między uczestników wyprawy. Każdy pałaszując swoją porcję nabiera wyraźnych rumieńców, najedzonym humor z minuty na minutę się wyostrza.



Mimo wielu szlochów, płaczu i marudzenia a może by jednak odpuścić; Prezes stawia sprawę jasno! - udajemy się do Konewki, by zwiedzić bunkier kolejowy. Do środka wchodzę ja z siwym, reszta podobno już zwiedziła i nic ciekawego nie odkryła.

Bunkier kolejowy w Konewce
stara radiostacja © Pixon


Bomb-ka © Pixon

Haubica © Pixon

Model kartonowy bunkra kolejowego w Konewce © Pixon

Ognia! © Pixon

Schrony w Łodzi © Pixon

Schron techniczny © Pixon



Większość atrakcji już za nami, oczy nacieszyły się ładnymi widokami, uszy pochwyciły ciche śpiewania ptaków, a żołądki zrobiły się puste. Nie pomogły tu postoje przy sklepach i doraźne jedzenie snickersów, czekolady i innych bomb kalorycznych.

Dlatego zwiększyliśmy tempo by znaleźć się w Tomaszowie na pizzy.
Capriciossa © Pixon

Yehaaa Pizza © Pixon

Silenoz i Xanagaz z gatunku przeżuwaczy © Pixon

Pochłaniając jeden z pierwszych kawałków © Pixon

Delektując się ostatnim kawałkiem © Pixon


Po średniej pizzy w miarę najedzeni wróciliśmy przez Niebieskie Źródła do Smardzewic. Droga biegła między dwiema wielkimi piaskownicami
Piaskownica z kałużą © Pixon


Od tego momentu zaczął się wyścig o tytuł największego śmierdziela wyprawy. Głupie bo głupie, ale ile może być tych tytułów cieniasów i zamulatorów. Dwie osoby już na starcie odpuściły co zaowocowało .... My w czwórkę ja, Marcin, Przemek i Tomek rozpoczęliśmy ściganie. Na odcinku niespełna 3 kilometrów rozegrał się iście pasjonujący wyścig pełen zwrotów akcji, niespodzianek w postaci przedwczesnych skrętów w prawo w moim wykonaniu. Wspólnie uznaliśmy remis.
W Smardzewicach na plaży przebraliśmy spodenki kolarskie na kąpielówki i do wody.
Brrrr zimna, nie to co latem. Pozwoliło to zanurzyć się po szyję do zdjęcia, opłynąć tamę w tę i z powrotem i wrócić wygrzewać się w słońcu ;]

Pora założyć suche spodenki i jechać w długą drogę powrotną. Biorę te najbliżej swojego roweru i idę się przebrać. Przebrany wracam po resztę garderoby kiedy pada pytanie: "Pixon czy ty aby założyłeś swoje spodenki?" - Tomek
Patrzę na okolice naszych rowerów, fakt obie pary leżą blisko mojego Poisona, obie pary wyglądają identycznie, Tomek i ja mamy ten sam duży rozmiar, a ponad to jedną już mam na sobie. Nie taki pewny jak to było przy braniu ubioru potwierdzam, ze na 100% wziąłem właściwe. Tomek idzie się przebrać w krzaki kiedy ktoś rzuca hasło, że on ma szersze uda i będzie miał nogawki rozciągnięte. Biegnę za nim w te krzaki, gdzie sprawdzam nogawkę, uffff luźniejsza. Reasumując założyłem swoje spodenki! Rozmiar tak samo duży jak u Tomka. Koniec szyderstw!
Wracamy do Wolborza by przed zmrokiem wypić sobie piwko na odmulenie i zjeść bułkę z czekoladą
Gminny ośrodek kultury w Wolborzu © Pixon

Bułka zimy lech wspaniałe zwieńczenie dnia © Pixon

Schyłek dnia, noc przypomina o swoim nadejściu © Pixon


Z Wolborza Jedziemy tak samo aż do Lubiatowa, gdzie rozstajemy się z kolegą Przemkiem, myślę, ze jeszcze z nami pojedzie. A my ruszamy na północ w stronę Będkowa.
W Będkowie kończy się fotorelacja, a zaczyna poszukiwania drogi powrotnej.
Marcin silenoz © Pixon

Kinga z Marcinem © Pixon

bansuj .... © Pixon


Oto przewodnik, Prezes, MC - albo zwyczajnie Pixon ;} © Pixon


Z Będkowa drogą nr. 716 na północ i dojazd do Prążkowa gdzie odbijamy na Zamość i Czarnocin. Wracamy na naszą ranną trasę, którą bez urozmaiceń wracamy na Dąbrowe do Kingi na ciepłą herbatkę. Tomek z Marcinem zostawiają i sami pędzą w ciemnościach. Ostatecznie z Siwym kończymy naszą wyprawę ok. godziny 24 na Helenówku, ja do domu 600 m, on do Zgierza 6 km ;)


Uczestnicy
Kinga, Przemek, Silenoz, Siwy, Xanagaz


Dane wyjazdu:
86.00 km 31.00 km teren
04:05 h 21.06 km/h
Max prędkość:45.40 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Żwirownia i górki w okolicach Pabianic

Piątek, 1 maja 2009 · dodano: 01.05.2009 | Komentarze 0

Około godziny 15 z gringo Tomaszem umawiamy się pod Makro by odwiedzić tereny które wczoraj były dla nas nieosiągalne. Przejeżdżamy wzdłuż Włókniarzy, przez okolice rzeki Ner i znajdujemy się na Chocianowicach. Skręcamy w remontowaną Pabianicką gdzie stawiają Ikee. Krótki komentarz kto gdzie i na jakim stanowisku będzie pracować i uderzamy na Gadkę Nową w okolicach Widzewa. Przecinamy szosę 71 i lądujemy w Czyżeminku.



Kilometr do przodu i jesteśmy w Prawdzie z której odbijamy wreszcie do lasu kierując się na Bukową Górę. Tą niestety mijamy, po drodze pytając się ludzi gdzie znajduje się owa wieś; "niewiadomo, tego chyba nie ma w pobliżu, ale żwirownia to tam dalej"
Poinstruowaniu jak dalej jechać dojeżdżamy do Czyżemina na żwirownię. Dotrzeć nie było wcale prosto, jednak jak się okazało łatwiej dojechać niż stamtąd wyjechać po polach i miedzach, lasach i jeżynach
Po polu do celu, czyli żwirownia w Czyżeminie © Pixon

Za plecami panorama Łodzi
Żwirownia tuż tuż © Pixon

Udało się dostać w owe miejsce

Teraz kierunek Okrągła Góra 246 m.n.p.m, która zawiodła nas w całej rozciągłości. Gdzieś pośród leśnych konarów jest mały szczyt z którego nic nie widać, ani to podjazd, ani to zjazd. Takie nie wiadomo co. Tu kolejny pagórek/szczyt

Jadąc lasem docieramy donikąd, czyli jak to u nas ostatnio bywa droga wywiozła nas w pole. Kle na czym świat stoi jadąc po nierównościach bez amortyzacji, a Tomek śmieje się w najlepsze. Docieramy miedzą w okolice Bud Dłutowskich na granicy z Hutami Dłutowskimi. Przed nami ostatnie wzniesienie które chcemy dziś odnaleźć. 12 m niższe niż poprzednie ukrte na tyle dobrze w lesie, że nie da się go tak łątwo znaleźć. Odpuszczamy sobie poszukiwania i kierujemy się przez las, tonąc w piachu, walcząc z buksującymi kołami. Na wyjeździe z tego koszmaru przebijam dętkę. Tomek ratuje mi dupę pożyczając pompkę, łątki i klej mam już swoje ;]. Po naprawie 500 m dalej wjeżdżamy na asfalt i od Terenina dojeżdżamy w ok. 15 minut do Pabianic, odwiedzając przy tym Żabkę. Tomek kupuje paczkę biszkoptów, robiąc sobie z nich ucztę, a delektując się jakby to były grillowane żeberka popijane zimnym lechem.
Wracamy przez centrum Pabianic a następnie Widzew na Lublinek. Tutaj przez uroczysko Lublinek na Retkinie i Zdrowie do domów.