Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pixon z miasteczka Łódź Radogoszcz (łódzkie), Polsk. Mam przejechane 107748.18 kilometrów w tym 20590.67 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.01 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Pixon.bikestats.pl
Największe w Polsce forum rowerowe

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści

Archiwum bloga

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2014

Dystans całkowity:1057.17 km (w terenie 278.00 km; 26.30%)
Czas w ruchu:27:08
Średnia prędkość:22.38 km/h
Maksymalna prędkość:59.80 km/h
Suma podjazdów:2033 m
Maks. tętno maksymalne:185 (93 %)
Maks. tętno średnie:149 (75 %)
Suma kalorii:7666 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:37.76 km i 3h 00m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
44.20 km 12.00 km teren
02:04 h 21.39 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Odwieźć Magdę do Andrespola

Niedziela, 8 czerwca 2014 · dodano: 09.06.2014 | Komentarze 0

Pod wieczór trafił mi się jeszcze jeden miły akcent rowerowy. Odprowadziłem Magdę do Andrespola by wrócić podobną trasą do Łodzi. Jechało się bardzo przyjemnie w porównaniu do tych upałów, które zagościły w południe. Dodatkowo drogę powrotną umilała mi muzyka z Kossów.


Dane wyjazdu:
234.80 km 5.00 km teren
07:58 h 29.47 km/h
Max prędkość:49.30 km/h
Temperatura:25.0
HR max:165 ( 83%)
HR avg:136 ( 68%)
Kalorie: 5510 (kcal)
Rower:

Ułaha Zalewy dwa... prawie :)

Sobota, 7 czerwca 2014 · dodano: 08.06.2014 | Komentarze 4

Pobudka o godzinie 6 w wolną sobotę? - To czyste szaleństwo!!!
Na śniadanie zjadłem owies z paszą dla bydła. Będę miał siły co nie miara; dobra żartowałem, zjadłem owsiankę z dodatkami. Napchałem się nią na tyle, że nic innego już jeść nie potrzebowałem.
Godzina zbiórki daje sporo czasu na rowerowanie
Godzina zbiórki daje sporo czasu na rowerowanie © Pixon
O 7.00  byłem umówiony z Darkiem na Helenówku, byłem minutę przed czasem, mój kompan podróży już wesoło na mnie czekał. Ustaliśmy jego wariant trasy za najbardziej słuszny.
Po dobrze znanych mi drogach jechaliśmy aż do Kazimierza, następnie wjechałem na niezbadane wcześniej tereny.
Okolice Kazimierza - dopiero co wylany asfalt, super!
Okolice Kazimierza - dopiero co wylany asfalt, super! © Pixon
Sprawdzamy czy nasze rzeczywisty szlak pokrywa się z tym wytyczonym przez Darka
Sprawdzamy czy nasze rzeczywisty szlak pokrywa się z tym wytyczonym przez Darka © Pixon
Wjeżdżamy w Nowy
Wjeżdżamy w Nowy "lepszy" Świat © Pixon
Wjeżdżamy w Nowy
Wjeżdżamy w Nowy "lepszy" Świat #2 © Pixon

Darek pokazał mi jeden z najwyższych obiektów w Polsce tzn. maszt radiowo-telewizyjny w Zygrach o wysokości 346 m. Robi wrażenie :)
Zygry maszt telewizyjny - 346 m
Zygry maszt telewizyjny - 346 m © Pixon

Następnie lepszymi lub gorszymi drogami zbliżaliśmy się powoli do Jeziorska. Darek co prawda uprzedził mnie, że w jego koncepcji nawierzchnia może płatać figle, jednak kontakt z rzeczywistością był jakby to ująć niesmaczny.
Wspomniane dobrej jakości drogi
Wspomniane dobrej jakości drogi © Pixon
Wspomniane dobrej jakości drogi #2
Wspomniane dobrej jakości drogi #2 © Pixon

Po dwóch godzinach ujrzeliśmy i stanęliśmy nad brzegiem Zalewu Jeziorsko. Były pomysły na grilla, ognisko, a nawet kąpiel - jednak dzisiaj plan dnia był mocno napięty i nie pozwalał na takie przyziemne przyjemności.

Tak jak wyżej wspomniałem drogi miejscami nas nie rozpieszczały, tak było i tym razem w drodze na tamę, grząski teren jak dla pony 700x23 nabitej do 8 atmosfer sprawiał nie lada trudności. Jechaliśmy drogami wzdłuż zalewu, który ukazywał nam swoje piękne oblicze. 

Na tamie zrobiliśmy dłuższy niż dotychczas postój. Kilka fotek, Darek skonsumował bułkę, ustaliliśmy też dalszą drogę. Tym razem padło nam mój wariant, zapewne po tym jak wspomniałem o dobrej cukierni w Szadku :)
Zalew Jeziorsko - tama, elektrownia wodna
Zalew Jeziorsko - tama, elektrownia wodna © Pixon
Elektrownia wodna Jeziorsko - tama
Elektrownia wodna Jeziorsko - tama © Pixon
Elektrownia wodna Jeziorsko - tama
Elektrownia wodna Jeziorsko - tama © Pixon
Elektrownia wodna Jeziorsko - tama Cube
Elektrownia wodna Jeziorsko - tama Cube © Pixon
Elektrownia wodna Jeziorsko - tama Cube
Elektrownia wodna Jeziorsko - tama Cube © Pixon
Pomysłodawca, inżynier tamy nad jeziorskiem
Pomysłodawca, inżynier tamy nad jeziorskiem © Pixon
Na tamie
Na tamie © Pixon
Widok na drugą stronę
Widok na drugą stronę © Pixon
Darek  fotograf
Darek fotograf © Pixon
Tama nad Jeziorskiem
Tama nad Jeziorskiem © Pixon

Objeżdżamy teraz zalew z drugiej strony kierując się na Wartę. Droga tutaj jest bardzo dobrej jaości, niestety widokowo nie rozpieszcza. Nie widać już niestety zalewu, co jakiś czas przejeżdżający tir przypomina nam, że jesteśmy na drodze wojewódzkiej. Pierwszy raz stykamy się również z wiatrem z południa, który nas lekko męczy.
Palcem po mapie, czyli jak tu dalej jechać
Palcem po mapie, czyli jak tu dalej jechać © Pixon
W Warcie odbijamy na Szadek, jesteśmy na setnym kilometrze może ciut więcej, widzę zmęczenie na twarzy Darka u mnie też to wygląda średnio. Czuję nogi i to nie jest smród ze skarpet :P Czujemy się średnio, zostaje mi więcej sił więc ciągnę nas do Szadku.

W Szadku obowiązkowo wspomniana cukiernia. Kupuję bułkę z serem, makiem oraz pączka wiedeńskiego. Niestety mam język obtarty od aparatu ortodontycznego i każdy kęs wywołuje u mnie ból :( Nie wiem czy to przez to, czy tak się trafiło ale mam wrażenie, że dostałem stare i suche bułki :( To tutaj ważą się nasze losy, po około godzinnej przerwie postanawiamy jechać dalej.
Szadek obiadową porą - nasza długa przerwa i zarazem odpoczynek
Szadek obiadową porą - nasza długa przerwa i zarazem odpoczynek © Pixon
Kierujemy się na Łask, z pełnymi żoładkami jedzie się źle. Początek jest najgorszy, tętno skaczę od 140 do 170 bez powodu. Dodatkowo wypełniony po brzegi bukłak gazowaną colą wymieszaną z wodą wysokomineralizowaną dają o sobie znać nadymając mój plecak jak balon. Na jednym z postojów spuszczam nagromadzony się gaz i jest już spokój dla pleców.

W Łasku wracają mi siły. Jest dobrze :) wybieramy drogę nr. 12 prowadzącą na Piotrków Trybunalski. Ciśniemy nią aż do Wadlewa. Sprawdzamy godzinę i wiemy, że w tym dniu nie uda nam się zrealizować planu "Dwa zalewy za jednym razem" Musimy obejść się smakiem.

Pędzeni wiatrem na Dłutów, a następnie do Tuszyna przez takie miejscowości jak Górki Małe, Górki Duże. Szczerze to było tam co podjeżdżać, a i zjazdy fajne :) Prawdopodobnie trasa ze Rzgowskiej.

W Tuszynie ostatnia przymiarka do mapy i wybieramy powrót przez Kalino, Kalinko i Wiskitno. Darek coś pod nosem mówi, że ma dla mnie niespodziankę na sam koniec w postaci Wzniesień Łódzkich.

Do Łodzi wjeżdżamy ulicą Tomaszewską, a następnie Aleją Ofiar Terroryzmu docieramy do Malowniczej i dalej do Wiączynia. Można powiedzieć, że jesteśmy juz prawie na wzniesieniach. Przez Nowosolną wzdłuż dawnego składowiska odpadów wspinamy się na wzgórze Radary. Skąd wjeżdżamy na metę pętli ŻTC w Byszewach. Następnie przez Wódkę do Okólnej, która doprowadza nas do Zgierza.

Żegnam się z Darkiem pod Tesco, mam jeszcze 20 minut jazdy, więc wybieram wariant powrotu przez Szczecińską.

Dojeżdżam do domu dokładnie po 10 godzinach od wyjazdu z domu.

To był bardzo dobry sprawdzian przed wyjazdem w góry.

Dzięki DAREK za towarzystwo!

Dane z pulsometru:
HZ 37%
FZ 52%
PZ 4%

Niestety w Szadku zawiesiła mi się STRAVA przez co straciłem ciągłość zapisu. Całe szczęście że nie stało się to w czasie jazdy gdzieś po drodze, gdzie nawet bym tego nie mógł stwierdzić.



Dane wyjazdu:
22.00 km 0.00 km teren
h km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Praca

Piątek, 6 czerwca 2014 · dodano: 09.06.2014 | Komentarze 0

Po pracy pojechałem do PCK wyrobić sobie legitymację zasłużonego dawcy krwi.

A tuż obok domu odebrałem opony do szosy z paczkomatu.



80 gramów na sztuce, no nie przeżyje tego :D ! Continental Ultrasport 700x 23 vs Schwalbe Ultremo ZX 700 x 23

Ważne, żeby była bardziej odporna od Ultremo.


Dane wyjazdu:
20.00 km 0.00 km teren
h km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Praca

Czwartek, 5 czerwca 2014 · dodano: 09.06.2014 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
65.10 km 40.00 km teren
02:42 h 24.11 km/h
Max prędkość:57.20 km/h
Temperatura:
HR max:185 ( 93%)
HR avg:149 ( 75%)
Kalorie: 2156 (kcal)

W poszukiwaniu obiektów z II wojny światowej

Środa, 4 czerwca 2014 · dodano: 05.06.2014 | Komentarze 4

Dzisiejszym celem mojej wyprawy była dokładna penetracja lasu Wiączyń w poszukiwaniu Miejsc Pamięci Narodowej dokładnie rzecz ujmując smolarni.
Przez Wzniesienia Łódzkie dotarłem do Natolina i Ksawerowa skąd miałem bezpośredni wlot do lasu. Trochę pojeździłem po okolicznych ścieżkach i udało mi się namierzyć szukany obiekt. Później droga do Magdy, zanim wydostałem się z lasu, wpakowałem się w tutejsze podmokłe tereny i utknąłem. Były zdjęcia, niestety nie nadają się do niczego. Kiedy już wydostałem się na znane mi szlaki, ruszyłem z kopyta do Andrespola.
Wieczorem szybki powrót do domu, bo już się zaczęło robić chłodno.

Muszę ponownie zabierać ze sobą lustrzankę, bo niestety w lesie jakość zdjęć z telefonu mocno odbiega od tego czego bym oczekiwał.
Punkt widokowy Dobra
Punkt widokowy Dobra © Pixon
Gdzieś na Wzniesieniach Łódzkich
Gdzieś na Wzniesieniach Łódzkich © Pixon

A co ja nie przejadę? - i prawie bym się utopił
A co ja nie przejadę? - i prawie bym się utopił © Pixon
W drodze na Moskwe pojawiła się piękna tęcza
W drodze na Moskwe pojawiła się piękna tęcza © Pixon
Las Wiączyń, budka widokowo-edukacyjna
Las Wiączyń, budka widokowo-edukacyjna © Pixon

Smolarnia las Wiączyń
Smolarnia las Wiączyń © Pixon
Smolarnia las Wiączyń
Smolarnia las Wiączyń © Pixon

Smolarnia las Wiączyń
Smolarnia las Wiączyń © Pixon

Dane z pulsometra:
Hz 21%
Fz 38%
Pz 39%



Dane wyjazdu:
18.00 km 0.00 km teren
h km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Praca

Środa, 4 czerwca 2014 · dodano: 05.06.2014 | Komentarze 0

W końcu słońce, można będzie poszaleć po powrocie do domu :)


Dane wyjazdu:
18.00 km 0.00 km teren
h km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Praca

Wtorek, 3 czerwca 2014 · dodano: 05.06.2014 | Komentarze 0

Zapowiadana poprawa pogody, nie nadeszła.

Żeby nie było tutaj tak pusto, to wkleję naszą fotorelację robioną dla Skandii z Krakowa.
Maraton Lang Team Skandia Kraków - start
Maraton Lang Team Skandia Kraków - start © Pixon
Maraton Lang Team Skandia Kraków - start
Maraton Lang Team Skandia Kraków - start © Pixon
Maraton Lang Team Skandia Kraków - start
Maraton Lang Team Skandia Kraków - start © Pixon
Maraton Lang Team Skandia Kraków - start
Maraton Lang Team Skandia Kraków - start © Pixon
Maraton Lang Team Skandia Kraków - kręcenie kilometrów dla domów dziecka
Maraton Lang Team Skandia Kraków - kręcenie kilometrów dla domów dziecka © Pixon
Maraton Lang Team Skandia Kraków
Maraton Lang Team Skandia Kraków © Pixon
Maraton Lang Team Skandia Kraków
Maraton Lang Team Skandia Kraków © Pixon
Maraton Lang Team Skandia Kraków
Maraton Lang Team Skandia Kraków © Pixon
Maraton Lang Team Skandia Kraków
Maraton Lang Team Skandia Kraków © Pixon
Maraton Lang Team Skandia Kraków
Maraton Lang Team Skandia Kraków © Pixon



Dane wyjazdu:
52.00 km 48.00 km teren
03:00 h 17.33 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Trening z siostrą ?

Niedziela, 1 czerwca 2014 · dodano: 02.06.2014 | Komentarze 1

Jakby mi kiedyś ktoś powiedział, ze na trening pojadę z siostrą to bym mu się zaśmiał  twarz.

Stało się, w dniu dzisiejszym jakoś tak wszyscy leniwie i ospale podeszli do sprawy jazdy rowerem. Magda obrabiała zdjęcia po wczorajszym Krakowie, a my z przyczyn niezależnych wyszliśmy dopiero ok. 13 z domu.

Pojechałem do Łagiewnik wioząc siostrę na kole. Na rozgrzewkę podjazd na rogi tą bardziej stromą częścią przez kamienie, korzenie i inne takie. Na górze szukałem zjazdu na którym można by było poćwiczyć trochę technikę i wyzbyć się lęku na zjazdach jadąc w góry. Niestety górkach na rogach mocno zarosła. Czyżby dawni DH wymarli, a ich następcy siedzą w tym momencie na fb?
Chyba tak, bo nawet nie ma kto śladów tras robić.

...
Po napełnieniu bidonów udaliśmy się na pętle koło uskoku. Zrobiliśmy jedną w tempie zbliżonym do granic wyplucia płuc przez Monikę i drugą każdy w swoim tempie. Nie czułem się dzisiaj dobrze, byłem jakiś przemęczony. Mimo niskiej prędkości na liczniku tętno było stosunkowo wysokie.

Dalej pojechaliśmy w stronę tej bardziej górzystej części Łagiewnik. Zrobiliśmy jeden podjazd, który zwalił Monikę z roweru i zmusił do podejścia. Z dalszej męczarni zrezygnowaliśmy i pojechaliśmy na malinkę.



Przez Siedlisko i Dąbrówki odwiedziliśmy szykowaną przez Piotrka trasę.



Znów zrobiliśmy po jednej pętli w Moniki tempie z kolei drugą pojechałem już sam . Monika została na plaży i oddała się błogiemu stanowi zapomnienia o drodze powrotnej do domu.


To był dobry trening. Zostało mi maks półtora tygodnia do przygotowania się na trasę życia i pobicia moich aktualnych rekordów.

Zobaczymy co z tego wyjdzie.

edit poniedziałek
Pięknie ku**a, pięknie, pada deszcz.