Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pixon z miasteczka Łódź Radogoszcz (łódzkie), Polsk. Mam przejechane 113271.26 kilometrów w tym 20590.67 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Pixon.bikestats.pl
Największe w Polsce forum rowerowe

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści

Archiwum bloga

...

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąź wybitnym sportowcem...

..Nadjeźdzają znienacka. Zawsze cicho, zawsze szybko. Atakują człowieka przyzwyczajonego do zwracania uwagi na odgłsy jezdni. Budzą popłoch, bo dokąd uciekać z ... chodnika.- Rowerzyści
Dane wyjazdu:
13.30 km 0.00 km teren
00:31 h 25.74 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Praca

Środa, 5 maja 2010 · dodano: 06.05.2010 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
13.00 km 1.00 km teren
00:40 h 19.50 km/h
Max prędkość:35.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Praca

Poniedziałek, 3 maja 2010 · dodano: 06.05.2010 | Komentarze 0

Wychodząc do pracy zaczęła się ulewa. Dojeżdżając do pracy byłem już cały mokry.


Dane wyjazdu:
30.57 km 28.00 km teren
01:48 h 16.98 km/h
Max prędkość:47.30 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

W Łagiewnikach

Poniedziałek, 3 maja 2010 · dodano: 03.05.2010 | Komentarze 0

Z elitą: doktorek, silenoz, triss i xanagaz


Dane wyjazdu:
28.80 km 8.00 km teren
01:14 h 23.35 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Na grilla

Niedziela, 2 maja 2010 · dodano: 02.05.2010 | Komentarze 0

U Kingi na grillu :)


Dane wyjazdu:
67.20 km 50.00 km teren
02:58 h 22.65 km/h
Max prędkość:45.70 km/h
Temperatura:17.0
HR max:167 ( 83%)
HR avg:134 ( 67%)
Kalorie: 2014 (kcal)

Ałć!

Niedziela, 2 maja 2010 · dodano: 02.05.2010 | Komentarze 0

Ustawiłem budzik, aby za długo nie spać. Włączyłem go po to, żeby nie zaspać na trening z kasztanami i nie zaspałem! - Treningu jednak nie było. Bynajmniej nie z kasztanami. Z miejsca co tygodniowej zbiórki zebrałem się i potoczyłem do Łagiewnik. Mokre i śliskie ścieżki zaprowadziły mnie w okolice Dobrej i Kiełminy. Przekroczyłem szosę Stryków-Zgierz i skierowałem się na północ. Podczas zjazdu na początkowo twardej ubitej nawierzchni, która niespodziewanie przeradza się w bagnistą, grząską maź, nie opanowuje nagłego zwolnienia roweru w gęstej pulpie i wylatuje w bliżej nieokreślonym kierunku nieuchronnie zbliżając się ciałem do ziemi. Po chwili dochodzę do siebie podnosząc się z bólem z nieprzyjemnie twardej, ale i mokrej ziemi. Robię szybki bilans zysków i strat (niepotrzebne skreślić), kiedy uznaje, że najbardziej ucierpiałem z tego wszystkiego ja, postanawiam o kontynuowaniu dzisiejszej wycieczki, połączonej z lekkim treningiem. Jadę dalej na północ przejeżdżając pod autostradą. Dojeżdżam do lasu Szczawin po drodze mijając pole truskawek, gdzie wkrótce będzie można się dobrze pożywić :D Wjeżdżam w jeszcze większe błoto niż byłem dotychczas. Wzdłuż Moszczenicy jest o dziwo całkiem sucho. Objeżdżam Rezerwat Grądy nad Moszczenicą wzdłuż i wszerz i ruszam dalej poszukać czegoś atrakcyjniejszego niż taplanie w błocie. Smagane rany przez gałęzie również nie należy do najprzyjemniejszych podczas przejazdów po wąskich tutejszych ścieżkach, dlatego definitywnie zmieniam lokalizację i teraz kieruję się na Grotniki. Kolejne lasy, pola, przecinam drogę krajową nr. 1 w okolicach Emilii i jestem na szerokiej, ubitej drodze która zaprowadzi mnie wprost do Grotnik. Od 20 kilometrów nie mam już picia - wszystko poszło na wypłukanie błota ze skaleczeń. Czuję swój spuchnięty język, jeszcze trochę i zacznę pić wodę z kałuż...
Jestem w Grotnikach, O! już nie. Z powrotem kieruję się jeszcze na Aleksandrów Łódzki i przez Zimną Wodę, ul. Liściastą wracam do domu.

Zdjęcia wykonane w Rogowie, wycieczka samochodowa
Arboretum w Rogowie - maj 2010 © Pixon


Zdjęcie w pełnych rozmiarach
http://img191.imageshack.us/img191/5841/205i.jpg


Dane wyjazdu:
58.85 km 55.00 km teren
02:51 h 20.65 km/h
Max prędkość:44.30 km/h
Temperatura:13.0
HR max:169 ( 84%)
HR avg:141 ( 70%)
Kalorie: 2095 (kcal)

trening - podjazdy

Sobota, 1 maja 2010 · dodano: 01.05.2010 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
34.62 km 3.00 km teren
01:39 h 20.98 km/h
Max prędkość:46.90 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Praca *z dodatkiem

Piątek, 30 kwietnia 2010 · dodano: 01.05.2010 | Komentarze 0

Po pracy na grill połączony z ogniskiem. Przeplatane obfitym deszczem :)


Dane wyjazdu:
47.30 km 32.00 km teren
02:21 h 20.13 km/h
Max prędkość:41.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg:116 ( 58%)
Kalorie: (kcal)

relaks

Środa, 28 kwietnia 2010 · dodano: 28.04.2010 | Komentarze 0

Z Robertem w Łagiewnikach i w mieście.


Dane wyjazdu:
45.15 km 42.00 km teren
01:45 h 25.80 km/h
Max prędkość:41.70 km/h
Temperatura:13.0
HR max:171 ( 85%)
HR avg:153 ( 76%)
Kalorie: 1433 (kcal)

trening w łagiewnikach

Wtorek, 27 kwietnia 2010 · dodano: 27.04.2010 | Komentarze 0

5 rund 7 kilometrowych po Łagiewnikach na każdej podjazd za kapliczkami. Dobry trening :)


Dane wyjazdu:
44.00 km 40.00 km teren
01:56 h 22.76 km/h
Max prędkość:51.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max:185 ( 92%)
HR avg:166 ( 83%)
Kalorie: 1824 (kcal)

Mazovia MTB - Zgierz 2010

Niedziela, 25 kwietnia 2010 · dodano: 26.04.2010 | Komentarze 4

Do samego końca, czyli do soboty kiedy to zostało otwarte biuro zawodów nie wiedziałem gdzie chcę jechać na maraton. Możliwości były dwie: ŚLR Daleszyce lub Mazovia w Zgierzu. Uznałem, że lepiej będzie jak wejdę w sezon startowy jakimś łatwym, szybkim i krótkim maratonem żeby na samym początku się nie zniechęcić. Wybierając ten wyścig wiedziałem, że pojęcie łatwość trasy, nie odpowiada do końca stanu rzeczywistemu jaki odzwierciedla trasa. Mogłem się o tym przekonać tydzień temu na objeździe wraz z kilkudziesięcioma rowerzystami.Początek stosunkowo płaski ale piaszczysty, natomiast im bliżej do mety tym więcej podjazdów. Począwszy od wspinania się na punkt widokowy w okolicach Dobrej, następnie poprzez liczne pokonywane wzniesienia w Łagiewnikach i Smardzewie (chyba największy odstrzał) a skończywszy kilometr przed metą na wjeździe na stok Malinka.
Na trasę wystartowałem z 6 sektora, już po pierwszych metrach wychodzę na prowadzenie ze swojego sektora by złapać jak najlepszą pozycję na pierwszy piaszczysty podjazd. Niestety tłumy ludzi grzęzną w piachu tamując ruch, złoszcząc się na siebie i wyzywając od "piknikowców" "co ty kurwa ze snu zimowego się dopiero obudziłeś? - podziwiam głupotę; niepotrzebna strata energii - ale możliwość podbudowania własnego ego bezcenna. Jedziemy dalej, wyjeżdżając na asfalt i osiągając zawrotne maksimum na całej trasie 51 km/h. Tworzymy mocny pociąg rozpędzając się i wyprzedzając słabszych z wyższych sektorów. Nagle asfalt się kończy, a zaczyna piach, dużo piachu... Pierwsze metry przelatuje rozpędzony, później już jest coraz gorzej. Mimo to nie tracę ducha walki i ostro pre do przodu, wyprzedzając następne partie zawodników. Przejeżdżamy pod autostradą i wjeżdżamy do lasu. W końcu ubity grunt, można zrobić przerwę i się napić. Jadę, jadę, mijam drzewa, korzenie, [...] o! znów piach "!@#$%[...] O jak dobrze to tylko parę metrów. Kilometry lecą, a my dojeżdżamy do lasu w okolicach Swędowa. Tutaj trasa wyznaczona jest wzdłuż rzeki Moszczenica, tutaj również pojawiają się pierwsze kolejki i następne "kurwowanie" na osoby wpychające się na kładki, czy niebezpiecznie szybko przemykające przez przeszkody. Wyjeżdżamy z lasu i za zakrętem natrafiam na pierwszy bufet. Miło już można coś przegryźć, niestety ja nie jestem jeszcze głodny. Biorę powerade do kieszeni, a próba schwycenia żelu kończy się niepowodzeniem. Wyjeżdżamy na odkryty teren w okolicach Podola, większość peletonu hamowana jest przez wiatr. Po przyjechaniu na metę zostałem zapytany jak mi się jechało, czy nie wiatr mi nie dokuczał: "hmmmm, jaki wiatr?" :D Może i coś zawiało, moja świadomość była zaprogramowana na: wyprzedzić, wygrać. Szutry prowadzą nas do Łagiewnik, gdzie zaczynają się strome podjazdy. Na jednym ze zjazdów gubię swojego powerade, nie stanowi to dla mnie dużego problemu, gdyż mam jeszcze połowę bidonu. Wyjeżdżamy z Łagiewnik już trochę zmęczeni i kierujemy się na Smardzew. Tutaj wszyscy chórem po zobaczeniu stromizny podsumowują "o ja pierdolę! :D i schodzą z roweru bez jakiejkolwiek walki o każdy metr podjazdu. Z trudem omijam osoby, gdy docieram na szczyt cieszę się odwracając głowę i uzmysławiając sobie że jestem do przodu +5s. Następnie chwila odpoczynku od podjeżdżania, relaks przejeżdżając w całkiem ciemnym tunelu pod torami i ostatnie kilometry interwałów. Tuż przed metą wspomniany wcześniej podjazd na stok malinka. Okazał się on łatwiejszy niż przypuszczałem, dużo łatwiejszy niż łagiewniki. Tutaj kolejne cenne sekundy do przodu i wjazd szczęśliwy na metę
Wynik:
Dystans: Mega (M2) - 44 km
Czas: 01:56:42
Miejsce open: 123/784
Miejsce kategoria M2: 43/198
Miejsce sektorowe 6: 1/68

Mam nadzieję, że nikt mnie do sądu nie poda za to, że sobie zdjęcia jego umieściłem tutaj.